319, 1. (1 - 399)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zbigniew KowalewskiMARTA - HITLERNiezwyk�ym zdarzeniem losu sta�o si� udzia�em zwyk�ych �miertelnik�w, �e o tej samej porze, gdy podpisywano zawieszenie broni pomi�dzy uczestnikami europejskiej wojny powszechnej w pami�tnym dniu 11 listopada 1918 roku za panowania cesarza Wilhelma w Alte Deutsche Stadt Kreuzburg... r�wno o godzinie jedenastej w b�lach j�cz�cej ze szcz�cia matki, przysz�o na �wiat dzieci� p�ci �e�skiej. W imieniny miesi�ca, w imieniny godziny ochrzczono je z uzasadnionej obawy o kruche zdrowie nowonarodzonej. Nadano jej pi�kne imi� Marta. Ojciec od kilku miesi�cy spoczywa� w ziemi na jednym z dalekich p�l bitewnych pogodzonej chwilowo Europy. Na zgliszczach miast, w oparach pobojowisk dojrzewa� kolejny uk�ad nie maj�cy szans na rzeczywist� realizacj� zawartych w nim szczytnych, przyznajmy to, zamierze�. Sygnatariusze aktu ko�cowego wersalskiej konferencji pokojowej mieli �wiadomo��, �e zredagowali jedynie usprawiedliwienie zbiorowego mordu na milionach ludzkich istnie�, niezale�nie od ich narodowo�ci. W miasteczku p�sierota mia�a nie tylko podobne sobie losem r�wie�niczki, ale w miar� dorastania i kszta�cenia si� w towarzystwie panien z dobrych dom�w, poznawa�a ponur� histori� miasta od �redniowiecznego Zakonu Kawaler�w Mieczowych (Szpitalnik�w) - okrwawionych w boju za wiar� za�o�ycieli grodu, do zas�yszanych opowie�ci, rozpowszechnianych poza pensj�, w odwiedzanych domach i na ulicach miasteczka. Rycerze z czarnymi krzy�ami na p�aszczach zakonnych pozostawili po sobie przepastne lochy i zamurowane �ywcem w ko�cielnym murze postaci grzesznik�w i przera�aj�ce historie powtarzane z pokolenia na pokolenie a� po dzie� dzisiejszy.Marzenia i obawy panienek bywaj� ich tajemnic� do czasu zawierzenia ich r�wie�niczkom. W�wczas okazuje si� dopiero, jak bardzo s� do siebie podobne, na jawie i we snach. Marta �ni�a wielokrotnie o tajemniczych rycerzach i zakonnicy, kt�ra uleg�a jednemu z tych ros�ych wspania�ych i pi�knych m�czyzn. Kara za wiaro�omstwo by�a okrutna. �aden z s�dz�cych jej wyst�pek nie zna� lito�ci. Skazana na zamurowanie �ywcem poprosi�a o spowiednika, ale nawet ten ju� j� opu�ci�. Dla wiary i ko�cio�a by�a stracon� na wieczno��, ju� umar�� dusz�.Przez kilka dni tkwi�a konaj�c powoli z g�odu i pragnienia w kamiennych przyporach �wi�tyni.Trwa�a tam w milczeniu jako okrutne memento dla pozosta�ych mniszek i pozostaj�cych na wolno�ci bia�og��w. Nikt nie o�mieli� si� pospieszy� jej z pomoc�, bowiem i to nie mia�oby �adnego sensu. Przed�u�y�oby jedynie czas oczekiwania �mierci. Kiedy os�dzona i skazana winowajczyni wyzion�a wreszcie ducha, jej doczesne szcz�tki pokry�a skorupa zastygaj�cej szybko zaprawy murarskiej. Zachowano jednak zarys jej sylwetki ku pami�ci tego smutnego faktu dla potomnych. Marta nie raz, nie dwa, przystawa�a przed kamiennym zarysem twarzy zakonnicy i stara�a si� odczyta� z niego tajemnic� m�ki cz�owieka pozostawionego ju� tylko sobie, pozbawionego szans na ocalenie... Odgadywa�a w my�lach, co mog�a czu� ta istota wystawiona w ostatnich chwilach swojego �ycia na publiczny widok ogl�daj�cych jej m�k� przechodni�w. Spojrzenie �ywej i umar�ej zaiskrzy�o pomi�dzy kobietami, kt�re oddzieli�y ca�e wieki, a przecie� zjednoczy�o po pewnym czasie r�wnie wielkie, siostrzane cierpienie.�ycie wyedukowa�o Mart� okrutnie, na wskro� prze�wietlaj�c mo�liwo�ci tego w�t�ego organizmu. Prze�wiczy�o j� we wszelkich mo�liwych sytuacjach, kt�rych zwyk�y cz�owiek by nie zdzier�y�. Okaza�a si� poj�tn� uczennic� i wytrwa�� obywatelk� III Rzeszy, jak na aryjsk� matk� przysta�o. By�a w�r�d wiwatuj�cych na cze�� Wodza t�um�w, chocia� nikt nie zapami�ta�, czy bra�a czynny udzia� w wiecach, marszach i seansach kronik frontowych. �y�a rytmem mas poddanych sprawnie dzia�aj�cej maszynie propagandowej. Ulega�a, jak wielu innych, podlega�a prawodawstwu wojennemu, a po wyzwoleniu kraju z okupacji hitlerowskiej nie zamyka�a oczu i uszu na to, co usi�owano wt�oczy� w jej ch�onny umys� i otwarte serce. Ufno�� naiwnej osoby te� ma jednak swoje granice. Z czasem Marta coraz bardziej gubi�a si� a� wreszcie zupe�nie przesta�a pojmowa�, co si� woko�o niej zmienia�o, co si� sta�o z ni�, o co w og�le maj� do niej �al jej bli�ni.Jeszcze za �ycia Ojca Narod�w - batki Stalina i jego wiernego czekisty Bieruta, Marta spacerowa�a obok dw�ch s�siaduj�cych ze sob� szk� podstawowych. Trafi�a na przerw�, podczas kt�rej uczniowie obrzucali si� niemieckimi przekle�stwami i �nie�kami. Polskich , r�wnie dosadnych s��w te� nie zabrak�o w odpowiedzi. W miekt�re �nie�ki wlepiano kostk� koksu z pobliskiego stosu zgromadzonego na opa� budynku. Jedna z takich kul �niegowych dosi�g�a przypadkowo przechodz�cej Marty. Pola�a si� krew na w�osy. Zlepi�a je w rud� pl�tanin� krzepn�cej mazi i zniszczonej krwawi�c� ran� fryzury. Krew, ropa, pot, mocz i wszelkie p�yny ustrojowe, jakie mo�e wydala� ludzki organizm wytoczy�y si� z le��cego na chodniku cia�a. Marta nagle poczu�a wstyd, �e ogl�daj� jej fizjologiczn� bezradno�� przygodni gapie, i zaraz potem ulg�, kiedy okaza�o si� to jedynie jej chwilowym omamem.W tej chwili zmasakrowana twarz Marty nie przypomina�a wcale kszta�tnej g��wki kobiecej za mu�linowymi firankami salonu, ws�uchanej w muzyk� wiede�skich klasyk�w. Obraz ten pojawi� si� na kr�tk� chwil�, przemkn�� w my�lach zranionej kobiety i natychmiast znikn��, jak ba�ka mydlana. Zlitowa� si� nad Mart� i zaj�� si� ni� troskliwie felczer zatrudniony w szkole uznawanej przez uczni�w z przeciwnej strony za poniemiecki pomiot i dziedzictwo, kt�re jak najszybciej trzeba zburzy�. Uzasadniona poniek�d nienawi�� do pokonanych wrog�w przesz�a na pozostawione przez nich gmachy, nawet je�li to by�y instytucje tak bardzo potrzebne i u�yteczne miejscowej spo�eczno�ci, jak poczta, szpital czy szko�a.Ulegaj�c nastrojom i podszeptom usposobionych wojowniczo mieszka�c�w Kluczborka nale�a�oby zniszczy� po�ow� ocala�ego z wojny miasteczka, a przecie� nie przelewa�o si� w pa�stwie odbudowuj�cym na razie wysi�kiem ca�ego narodu, w�asn� Stolic�. Niedouczony konowa� m�g� zatamowa� krew, to wszystko. Ten dobry, wsp�czuj�cy wszystkim pacjentom, cz�owiek nie potrafi� jednak uleczy� dawno zabli�nionych ran g��boko skrytych w zbola�ym ciele cierpi�cej dzie� po dniu katusze powracaj�cych wspomnie�, Marty.Dr�cz�ce i tocz�ce dusz�, jak rak, obrazy z przesz�o�ci, oddala�a pr�buj�c odda� si� innym wspomnieniom, z w�asnego domu rodzinnego, gdzie przed wielu laty fotografowali si� w ogrodzie, s�uchali muzyki, grali a przede wszystkim d�ugo i nami�tnie rozprawiali o sztucei filozofii. Potem rozgrzani winem, ta�cem i upojeni recytowaniem wierszy oddawali si� mi�o�ci d�ugo w noc, czego jednak w najtajniejszych albumach nie u�wiadczysz...Cudem ocala�e z wojennej gehenny ksi��ki a nawet kruche p�yty stanowi�y teraz jej prywatny azyl., gdzie nikt nie m�g� jej skrzywdzi�, wyszydzi�, obrazi�... Dopiero, gdy wychodzi�a do miasta wzbudza�a irytacj� w�r�d zdrowych i pi�knych, ustabilizowanych, pogodzonychz nowym porz�dkiem panuj�cym w socjalistycznej ojczy�nie, Polak�w.Mija�y dni, miesi�ce, pory roku, wreszcie ca�e lata. Wylatuj�cy jak z procy, po lekcjach ze szko�y uczniowie spotykali z�orzecz�c� im Mart� i odwzajemniali si� jej celnymi rzutami. Trafia�y j� tym razem pociski z kolczastych kasztan�w. Gwa�townie gestykulowa�a odgra�aj�c si� szczeniakom be�kotliwym stekiem przekle�stw, z kt�rych ch�opcy niewiele pojmowali. Na�ladowali tylko jej komiczne ruchy przekrzykuj�c si� wrzaskami: Marta!.Heilll - Hitler.kaputt!!! Cz�� z nich efektownie pada�a na traw� z okrzykami: Oh, Mein Gott! udaj�c poleg�ych Niemc�w.Nie mogli nawet wyobrazi� sobie przera�enia i ogromu z�ych wspomnie� jakie wzbudzali w niej tym widokiem. Cia�a poleg�ych z obu wojen, wi�zionych w obozach, rozstrzeliwanych braci i si�str stawa�y jej przed oczami. Nieustaj�cy w sennym marszu szpaler dawno umar�ych nie pozwala� jej ze spokojem powraca� do �wiata �ywych.Kilku najbardziej sprawnych i przebieg�ych urwis�w okr��a�o nieszcz�liw� kobiet� znienacka rzucaj�c w jej stron� zdradliwy, kasztanowy pocisk. Zdesperowana nie mog�c znie�� widoku hitlerowskiego pozdrowienia w wykonaniu smarkaczy, rejterowa�a z pola bitwy �egnana okrzykami: Marta, Hitler! Rodzice winowajc�w przetrzepali czasem sk�r� swoim krn�brnym latoro�lom, ale w ko�cu sama Marta da�a spok�j ze skargami. Ani w mowie, ani w pi�mie nie radzi�a sobie z nie�atwym dla niej j�zykiem, kt�rego do tej pory nie mia�a okazji, ani wyra�nej potrzeby sumiennie poznawa�.Praktycznie nikt si� nie przejmowa� jej prywatn� gehenn� a mieszka�cy Kluczborka schodzili jej z drogi, kiedy tylko pojawia�a si� w zasi�gu ich wzroku. Podobno czas goi rany. Wydaje si�, �e jest najlepszym lekarzem zranionej duszy cz�owieka. Marta by�a chodz�c�, ropiej�c� i wci�� otwart� wobec winowajc�w, ran�. Nikt nie lubi si� przyznawa�, a codzienny widok zjawiaj�cej si� na ulicach, w rynku i w parku imienia Niko�aja Rigaczina wszystkich szokowa� tak skutecznie, �e trudno by�o uzna� dzie� za obiecuj�cy. Ludzie obawiali spotka� si� oko w oko ze kr���c� po mie�cie, jak niema skarga indywiduum i zbiorowy wyrzut sumienia, piekieln� zjaw�. Spodziewaj�c si� ataku zewsz�d Marta uprzedza�a prowokacj� uczniak�w zaczepiaj�c ich wi�zank� przekle�stw pe�nych uzasadnionego �alu. Wywo�ywa�o to �miechy smarkaczy nie�wiadomych prawdziwych prze�y� tej kobiety. Nikt otwarcie jej nie �yczy� �mierci. Nikt nie przyzna� si� do tego pragnienia, ale wielu ucieszy�aby wiadomo��, gdyby nagle Marta z dnia na dzie� znikn�a z ich �ycia. D�ugo nie dawa�a im tej satysfakcji, jednak do czasu...., kt�ry bywa niekiedy cierpliwym, ale cz�ciej, nader z�o�liwym doradc�.W murze jednej z kamieniczek w staromiejskim ryneczku Alte Deutsche Stadt Kreuzburg umieszczono granitow� tablic� upami�tniaj�c� bohaterski czyn Miko�aja Rigaczina. Penetruj�cy teren zaj�tego jeszcze przez Niemc�w miasta, m�ody �o�nierz Armii Czerwonej po�wi�ci� si� ca�kowicie, rzucaj�c wi�zk� granat�w i w�asne cia�... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl