212, 1. (1 - 399)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytu�: "Kate"autor: Fefiktekst wklepa�: dunder@poczta.fm* * *Przegl�da�a w�a�nie dokumentacje medyczn� pani Dolores o'Nill, gdy zadzwoni� telefon. Znajomy Kate, jeszcze z czas�w studi�w a pracuj�cy teraz w s�dzie okr�gowym poprosi� j� o to. Jako bieg�y internista mia�a okre�li�, czy rodzaj uraz�w wewn�trznych pani O'Nill mo�e wskazywa� na pobicie przez m�a. Telefon odebra�a Janet. Janet by�a nisk�, chud�, pal�c� papierosa za papierosem bl�dynk�, kt�ra za nic w �wiecie nie mog�a poradzi� sobie ze swoj� bujn� czupryn�. Na��g palenia odzwierciedla� jej charakter. Ju� przy pierwszym z ni� kontakcie, ka�dy odnosi� wra�enie, �e ma do czynienia z choleryczk�. My�li jakie wpada�y z ogromn� pr�dko�ci� do jej bl�d g��wki, jedna za drug�, tak samo szybko si� wypala�y. Z niewiadomych przyczyn Janet nosi�a w sercu uraz� do ca�ego �wiata. Najcz�ciej objawia�o si� to wybuchami z�ego humoru oraz cierpkimi i z�o�liwymi uwagami kierowanymi do ewentualnych s�uchaczy. Kate zawsze �mieszy�y uwagi kole�anki i wywo�ywa�y u�miech na twarzy. Sama nie mog�a zrozumie�, kto powierzy� osobie o takim charakterze prac� polegaj�c� na odbieraniu zg�osze� ludzi potrzebuj�cych nag�ej pomocy. Jakiekolwiek urazy do �wiata Kate by�y obce. Jak tylko si�ga�a pami�ci�, zawsze by�a zadowolona ze swego �ycia. Dzieci�stwo sp�dzi�a w Filadelfi, gdzie rodzice zapewnili jej wspania�y dom. Tam tak�e sko�czy�a szko�� �redni�. Studia medyczne rozpocz�a w Californi. Pozna�a swojego m�a. Odbieraj�c dyplom uko�czenia studi�w by�a ju� w trzecim miesi�cu ci��y. Bardzo dobra posada jak� otrzyma� jej m�� i udany por�d by�y kolejnymi dobrodziejstwami jakie na ni� sp�yn�y. Po trzyletnim okresie macie�y�stwa i pos�aniu do przedszkola rumianej c�reczki, Kate postanowi�a podj�� prac�. Poniewa� sama by�a bardzo zadowolona ze swojego �ycia, nie mog�a spokojnie patrze� na nieszcz�cia innych ludzi. Zg�osi�a si� do pracy w pogotowiu ratunkowym. W tej chwili mia�a 32 lata i od pi�ciu lat patrzy�a na ofiary wypadk�w, pobi�, po�ar�w i zawa��w serca. Spok�j jaki w niej go�ci� sprawia�, �e oddawa�a si� tej pracy z prawdziwym po�wi�ceniem. Cz�ste dy�ury i wezwania w �rodku nocy nie mog�y zedrze� promiennego u�miechu z �adnej twarzy Kate. W kwesti urody, ona i Janet tak�e stanowi�y przeciwie�stwa. Kate by�a wysok�, szczup�� i zgrabnie zbudowan� kobiet�. Mia�a ciemno-br�zowe d��gie w�osy, kt�re okala�y jej pod��n� twa� z niemal czarnymi oczami i sk�r� ciemnej karnacji. Gdy wraca�a z wakacji z wybrze�a, ludzie w sklepach i na ulicy brali j� za mulatk�.- Tu pogotowie ratunkowe, s�ucham...Na d�wi�k telefonu, Kate podnios�a g�ow� znad dokument�w. Teraz ze zdziwieniem zobaczy�a jak g�owa Janet ze wstr�tem ods�wa si� od s��chawki. - Co za kretym - cierpko stwierdzi�a Janet i w��czy�a zewn�trzny g�o�nik telefonu. Kate us�ysza�a niezrozumiale be�kocz�cego m�czyzn�. Stara� si� m�wi� wolno i wyra�nie. Jedynym efektem tych pr�b by�a z�o�� Janet. - Jak taki palant mo�e w og�le chodzi� po ziemi?! Nigdzie nie pracuje i napewno gdzie� kradnie! Potem to sprzeda a pa�stwo jeszcze mu wyp�aca zasi�ek, �eby mia� za co oblewa� swoje sukcesy!!!Janet wy��czy�a zewn�trzny g�o�nik i rzuci�a s�uchawk� na wide�ki. Tak jak zwykle, Kate ca�� t� sytuacj� skwitowa�a jedynie u�miechem. G�os z g�o�nika wyda� jej si� jaki� dziwny, ale nie zaprz�ta�a tym sobie g�owy. Wr�ci�a do pozostawionych wcze�niej dokument�w. Zar�wno badania innych specjalist�w, jak i jej w�asne nie zbicie wskazywa�y na skutki pobicia. Kate trzymaj�c d��gopis, mia�a ju� wpisa� swoj� diagnoz�, gdy nagle zori�towa�a si�, dlaczego pod�wiadomie zwr�ci�a uwag� na g�os dzwoni�cego.Zerwa�a si� z miejsca i pobieg�a do znajduj�cego si� tu� za �cian� ma�ego pomieszczenia. Znajdowa�y si� w nim magnetofony rejestruj�ce wezwania poszkodowanych i centralka telefoniczna. Odrazu skierowa�a si� do magnetofonu mrugaj�cego czerwon� diod�. Po kilku gwa�townych pr�bach uda�o si� jej odtworzy� zapis przeprowadzonej rozmowy. Sk�d� zna�a taki spos�b m�wienia. Ju� gdzie� s�ysza�a, jak kto� w ten sam spos�b deformowa� wyrazy. Teraz ju� by�a pewna. To nie by� pijak. Gdyby zadzwoni�a kobieta, napewno by si� nie zori�towa�a. To dzwoni� m�czyzna. M�czyzna, kt�ry mia� g�os podobny do jej m�a. I to w�a�nie kiedy� s�ysza�a swojego m�a jak m�wi w ten w�a�nie spos�b. Tylko nieliczni ludzie mog� tak m�wi�. Ludzie, kt�rzy s� w stanie hypoglikemi.Kiedy�, gdy Kate dopiero zacz�a spotyka� si� ze swoim przysz�ym m�em, um�wili si� z przyjaci�mi na weekendowy wyjazd w g�ry. To si� sta�o w nocy. Spali ju� wszyscy w namiotach, gdy obudzi� j� Stew be�kocz�c co� niezrozumiale. Usiad�a w �piworze, wymaca�a r�k� latark� i jej jasny promie� skierowa�a na swego ch�opaka. Zobaczy�a go... Ogarn�o j� przera�enie. Stew by� spocony, ca�y si� trz�s� a w jego oczach zobaczy�a strach pojmanego, dzikiego zwierz�cia. Ten widok j� sparali�owa�. Stew bardziej czuj�c ciep�o, ni� widz�c �wiat�o latarki zacz�� co� znowu be�kota�. Dopiero w tej chwili zobaczy�a co trzyma w d�oniach. Maj�c ju� praktyki w szpitalach i elementarn� wiedz� z medycyny og�lnej szybko poj�a co si� dzieje. Ostro�nie wyj�a z jego r�ki strzykawk� z ig�� i ampu�k� z insulin�. Wprawnymi r�kami wykona�a zastrzyk w nagie rami� Stew'a. Efekt by� natychmiastowy. Uspokoi� si� od razu i jeszcze przez p� godziny dochodzi� do siebie. Przez ca�y ten czas Kate o�wietla�a go latark�, trzymaj�c w pogotowiu strzykawk� i kolejn� ampu�k� znalezion� w plecaku Stew'a. P�niej wyja�ni� jej, �e nie powiedzia� o swojej chorobie, bo si� wstydzi�. Wywo�a�o to mi�dzy nimi okropn� awantur�, kt�ra ma�o brakowa�o doprowadzi�a by do ich rozstania. G�os, kt�ry teraz Kate s�ysza�a z g�o�nika, by� tym samym g�osem. Uporczywie ws��chiwa�a si� w ka�de s�owo dzwoni�cego. Wyda�o si�, �e chory niemog�c ju� si� na tyle kontrolowa� zabardzo rozci�ga� s�owa. Zwr�ci�a si� nagle do stoj�cej obok w bezgranicznym zdumieniu Janet: - Czy tu mo�na reg�lowa� pr�dko�� odtwarzania?!- Taaak... - odpar�a ci�gle zdumiona kole�anka.- To przy�piesz to do jasnej cholery!!! - wrzasn�a na ni� Kate. Ju� po chwili z haosu be�kotu da�o si� wy�owi� powtarzane w k�ko s�owa: - Meison Holl 9...Adres! Tak, adres by� jej znajomy. Sama mieszka�a na Kensinkton Roud biegn�cej prostopadle do Meison Holl. Domy przy Meison Holl, by�y to ma�e, jednorodzinne domki stawiane nieopodal autostrady. Ta w�a�nie okoliczno�� sprawia�a, �e domy te by�y stosunkowo tanie. Od spalin i huku samochod�w dzieli� je tylko p�kilometrowy pas lasu. Dom nr. 9 musia� by� po�o�ony wyj�tkowo blisko zjazdu na autostrad�. Nie zastanawia�a si� d��go. W tej chwili wszystkie ich karetki by�y na trasach. Zanim kt�rakolwiek z nich wr�ci, minie jakie� p� godziny. Nast�pne p�godziny zajmie dotarcie na miejsce. Do tego trzeba jeszcze doliczy� czas na odnalezienie odpowiedniego numeru i zaopatrzenie karetki w insulin�. Akurat dzisiaj, m�� poprosi� j�, by po drodze do pracy wykupi�a mu zestaw strzykawek i insuliny. Bior�c to wszystko pod uwag�, postanowi�a conajmniej o po�ow� skr�ci� czas dotarcia pomocy. Nic nie wyja�niaj�c Janet wybieg�a z ciasnego pokoiku do dy�urki. Porwa�a z tamt�d p�aszcz i ju� tylko by�o s�ycha� jej ciche szybkie kroki oddalaj�ce si� po schodach.Na parkingu wyj�a kluczyki z kieszeni za�o�onego w biegu prochowca i wsiad�a do samochodu. Nie chcia�a traci� czasu na przebieranie si�. Tak wi�c teraz wyje�d�a�a z szpitalnego parkingu swoim fordem k�bi w zarzuconym na kitel lekarski prochowcu. Po drodze wyci�ga�a ca�� moc ze swojego starego forda. Gdy w centrum przytrzymywa�y j� czerwone �wiat�a, aby nie traci� czasu przygotowywa�a strzykawk� z insulin�. P�dzi�a autostrad� rozcinaj�c �wiat�ami nieprzejrzyst� p�acht� nocy. Zegar samochodowy wskazywa� godzin� 1:43. Do zjazdu z autostrady dojecha�a w 20 minut. Ucieszy�a si�, �e w szybkich obliczeniach wzi�a pod uwag� czas dojazdu w godzinach popo�udniowych. O tej porze szosa by�a prawie pusta. Z maksymaln� pr�dko�ci�, na jak� mog�a sobie pozwoli� zjecha�a z autostrady i skierowa�a samoch�d w Meison Holl. Jecha�a teraz ciemn� drog� mi�dzy dwoma zbitymi �cianami lasu. Reflektory omiata�y wielkie ka�urze, pozosta�o�ci po ca�odziennym deszczu. Jesienny las by� ciemny. Przy drodze le�a�o morze pastelowych li�ci. W momencie, gdy obliczy�a, �e ma jeszcze do przejechania jaki� kilometr, zobaczy�a w lusterku migaj�ce �wiat�a radiowozu. Jeden z policjant�w dawa� jej znaki, �eby si� zatrzyma�a. Spojrza�a na pr�dko�ciomierz. Wszystko by�o jasne. Ogarn�a j� gwa�towna ch�� przyspieszenia i zatrzymania si� dopiero za pasem lasu, przy posesji nr. 9. Radiow�z w�a�nie si� z ni� zr�wna�. Dobieg� j� g�os policjanta m�wi�cego przez g�o�nik: - Prosz� zjecha� na pobocze i zatrzyma� samoch�d.Kate spojrza�a na zegar samochodu. Wskazywa� 1:48. Jecha�a dopiero 23 minuty. Mia�a jeszcze czas, �eby zatrzyma� si� na chwilk� i wyja�ni� policjantom dok�d si� tak �pieszy. W tym momencie pojawi� si� po prawej stronie ma�y parking dla ci�ar�wek. Niezastanawiaj�c si� ju� d��ej, nacisn�a hamulec. By�a to ma�a zatoczka w g�stym lesie, gdzie mog�y si� zmie�ci� g�ra dwie ci�ar�wki. Gdy zatrzyma�a samoch�d, radiow�z zatrzyma� si� w taki spos�b, by Kate nie mog�a niespodziewanie odjecha�.Policjant�w by�o dwuch. Jeden z nich by� rasy bia�ej, a dr�gi czarny. Bia�y m�czyzna wysiad� z samochodu i skierowa� si� w stron� Kate. W r�ku trzyma� niezapalon� latark�. Zapali� j� dopiero w monemcie, gdy zatrzyma� si� tu� przy jej otwartym oknie. Skierowany prosto w oczy strumie� �wiat�a o�lepi� j�. - Dobry wiecz�r. Czy wie pani, dlaczego zosta�a zatrzymana? - Wiem... Bardzo przepraszam, ale musz� szybko dojecha� do chorego pacj�ta. - Achaaa, wi�c pani jest lekarzem?- Tak.- Dobrze, poprosz� pani prawojazdy i dow�d rejestracyjny. Kate zimny dreszcz przebieg� po plecach. Wybiegaj�c z dy�urki nie wzi�a torebki. Kluczyki od samochodu zawsze mia�a w kieszeni p�aszcza. - Wiem, �e to zabrzmi dziwnie, ale zapomnia�am ich z dy��rki. - Od kiedy to leka�e pogotowia poruszaj� si� nieoznakowanymi pojazdami? - To ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl