244, 1. (1 - 399)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytu�: "Cierpienia m�odego Wertera"autor: Johann Wolfgang GoethePrze�o�y�: Leopold StaffWarszawa 1993Czego tylko dowiedzie� si� mog�em o dziejachbiednego Wertera, zebra�em pilnie i podaj� wamtutaj - i wiem, �e b�dziecie mi wdzi�czni. Niemo�ecie odm�wi� jego duchowi i charakterowipodziwu i mi�o�ci, a jego losom �ez.A ty, dobra duszo miotana tymi samymi uczuciamico on, czerp pociech� z jego cierpie� i pozw�lksi��eczce tej zosta� twym przyjacielem, je�liskutkiem losu lub w�asnej winy nie mo�esz znale��bli�szego.Ksi�ga pierwszaTakiej mi�o�ci ka�dy m�odzian czeka,tak by� kochana chce ka�da dziewczyna;czemu� w naj�wi�tszym z pop�d�w cz�owiekatkwi tak straszliwego cierpienia przyczyna?4 maja 1771Jak�e rad jestem, �e wyjecha�em! Najdro�szy przyjacielu, czym�e jest serce ludzkie! Opu�ci� ciebie, kt�rego takkocham, z kt�rym nieroz��czny by�em, i radowa� si�! Wiem, �e mi przebaczysz. Czy� wszystkie inne me zwi�zki nie by�y jakby wyszukane przez los po to, by niepokoi� takie serce jak moje? Biedna Eleonora! A jednak by�em niewinny. Czy�to moja wina, �e kiedy przekorne wdzi�ki jej siostry sprawia�y mi mi�� rozrywk�, w biednym sercu zrodzi�a si� nami�tno��! A jednak - czy� jestem zupe�nie niewinny? Czy� niepodsyca�em jej uczu�, czy� nie zachwyca�em si� tymi nawskro� szczerymi przejawami natury, kt�re tylekro� pobu-dza�y nas do �miechu, cho� by�y tak ma�o �mieszne?Czy�em nie... Ach, czym�e jest cz�owiek, by �mia� si�skar�y�! Przyrzekam ci, drogi przyjacielu, �e si� poprawi�, �e nie b�d� ju� prze�uwa� tej odrobiny z�a, kt�rej los nam udziela, jak to czyni�em zawsze. B�d� u�ywa� tera�niejszo�ci i niech si� stanie przesz�o�ci�, co min�o. Zapewne maszs�uszno��, najdro�szy: by�oby mniej cierpie� w�r�d ludzi, gdyby oni - B�g wie, dlaczego tak s� stworzeni - z mniejsz� skrz�tno�ci� wyobra�ni zajmowali si� wywo�ywaniemwspomnie� przesz�ego z�a, a raczej znosili oboj�tn� tera�-niejszo��.B�d� �askaw powiedzie� mojej matce, �e b�d� jaknajgorliwiej zajmowa� si� jej sprawami i w najbli�szymczasie dam jej o tym wiadomo��: Rozmawia�em z ciotk�i wcale nie odkry�em w niej tej z�ej kobiety, jak� si� u nas z niej czyni -jest to �ywa, porywcza niewiasta o najlepszym sercu. Oznajmi�em jej za�alenia matki co do zatrzymanejcz�ci dziedzictwa. Wyjawi�a mi swoje powody, przyczyny8__i warunki, pod kt�rymi by�aby gotowa wyda� wszystkoi wi�cej, ni� ��dali�my. S�owem, nie chc� teraz pisa� ju� o tym, powiedz mej matce, �e wszystko b�dzie dobrze.I znowu, m�j drogi, przy tej drobnej sprawie przekona�emsi�, �e nieporozumienia i gnu�no�� stwarzaj� na tym �wiecie mo�e wi�cej b��d�w ni� chytro�� i z�o��. Przynajmniej teostatnie s� z pewno�ci� rzadsze.Zreszt� czuj� si� tu wcale dobrze. Samotno�� jest dlaserca mego rozkosznym balsamem w tej rajskiej okolicy,a m�oda pora roku ogrzewa w ca�ej pe�ni moje odr�twia�eserce. Ka�de drzewo, ka�dy �ywop�ot jest bukietem kwiecia i cz�owiek rad by si� sta� chrz�szczem majowym, by si�unosi� w tym morzu zapach�w i m�c czerpa� z niego ca�ysw�j pokarm.Samo miasto nie jest mi�e, natomiast wok� - niewy-s�owiona pi�kno�� natury. To sk�oni�o zmar�ego hrabiegovon M. do za�o�enia ogrodu na jednym ze wzg�rzuk�adaj�cych si� z urocz� rozmaito�ci� i kszta�tuj�cych�liczne doliny. Ogr�d jest prosty i zaraz przy wej�ciu mo�na zauwa�y�, �e plan kre�li� nie uczony ogrodnik, lecz czu�e serce, kt�re tu chcia�o rozkoszowa� si� sob�. Ju� niejedn� �z� po�wi�ci�em nieboszczykowi w zapad�ym pawiloniku,kt�ry by� ulubionym jego miejscem, a jest r�wnie� moim.Wnet b�d� panem ogrodu; ogrodnik jest mi przychylny,cho� to ledwie kilka dni, i nie�le mu z tym b�dzie.10 majaPrzedziwna pogoda ogarn�a m� dusz�, podobna tyms�odkim rankom wiosennym, kt�rych u�ywam ca�ym sercem.Jestem samotny i ciesz� si� z mego �ycia w tej okolicystworzonej dla dusz takich jak moja. Jestem tak szcz�liwy, o najdro�szy, tak zatopiony w poczuciu spokojnego istnienia, �e sztuka moja cierpi wskutek tego. Nie m�g�bym teraz nic narysowa�, ani kreski, a nigdy nie by�em wi�kszym malarzem 9jak w tych chwilach. Gdy urocza dolina paruje wko�o mnie, gdy wysokie s�o�ce spoczywa na powierzchni nieprzenikliwego mroku mego lasu i tylko pojedyncze promienie wkradaj� si� do wn�trza �wi�tnicy, a ja le�� w wysokiej trawie nadwodospadem strumienia i tu� przy ziemi tysi�ce r�nychzadziwia mnie trawek... gdy czuj� bli�ej swego serca w�r�d �dziebe� tych niezliczonych rojenie si� drobnego �wiatka, niezbadanych postaci wszystkich robaczk�w i komar�w,i czuj� obecno�� Wszechmocnego, kt�ry nas na sw�j w�asnyobraz stworzy�, tchnienie Wszechznihij�cego, kt�ry unosz�c si� w wiecznej szcz�liwo�ci dzier�y nas i zachowuje; m�jprzyjacielu, gdy mierzchnie mi w oczach, a �wiat dookolny i niebo ca�kowicie w mojej spoczywa duszy jak posta�ukochanej - wtedy t�skni� cz�sto i my�l�: ach, gdyby� m�g� znowu wyrazi�, gdyby� m�g� tchn�� w papier to, co w takiej pe�ni, w takim cieple w tobie �yje, by sta�o si� zwierciad�em twej duszy, jak dusza twa jest zwierciad�em niesko�czonego Boga! M�j przyjacielu!... Aleja gin� z powodu tego, upadam pod przemoc� wspania�o�ci tych zjawisk.12 majaNie wiem, czy to �udz�ce duchy unosz� si� nad t� okolic�, czy te� jest w moim sercu ciep�a niebia�ska wyobra�nia,kt�ra mi wszystko wko�o tak rajskim czyni. Jest niedaleko st�d studnia; studnia, do kt�rej jestem przykutyjak Meluzynal ze swymi siostrami. Schodzisz ma�ym wzg�rkiem i znajdujesz si� przed sklepieniem, gdzie ze dwadzie�cia stopni wiedzie w d�, a do�em najczystsza woda wyp�ywa ze ska� mar-murowych. Murek, kt�ry w g�rze tworzy obramowanie,wysokie drzewa, kt�re owo miejsce wok� zarastaj�, ch��d1 Meluzyna - wg �redniowiecmych legend francuskich niezwyk�e pi�kna �ona hrabiego Poitiers, kt�ra raz na tydzie� zmienia�a si� w p� kobiet�, p� w�a, i znikn�a, gdy m�� ujrza� j� w tej postaci.ustronia - wszystko to ma co� poci�gaj�cego, przejmuj�cego dreszczem. Nie ma dnia, bym nie przesiedzia� tam z godzin�. Przychodz� tu dziewcz�ta z miasta po wod�: najniewinniejsze to zaj�cie i najkonieczniejsze, kt�re niegdy� i c�rki kr�lewskie wykonywa�y same. Gdy tak siedz�, wok� mnie powstaje�ywo ten obraz patriarchalny, jak to pradziadowie u studni nawi�zuj� znajomo�ci i zalecaj� si� i jak wko�o studnii �r�de� unosz� si� dobroczynne duchy. Kto tego odczu� nie umie, ten chyba nigdy po ci�kiej w�dr�wce w letni dzie�nie krzepi� si� ch�odem studni.i 13 majaPytasz, czy masz mi przys�a� moje ksi��ki? Drogi, prosz� ci� na Boga, uwolnij mnie od nich! Nie trzeba mi ju� kierownictwa ani zach�ty, ani podniety; przecie� to serce wrze samo z siebie a� nadto; potrzeba mi ko�ysanki, a t� w pe�ni znalaz�em w Homerze. Jak�e cz�sto utulam nim do snu sw� buntownicz� krew; bo nigdy nie widzia�e� nic tak nier�wnego, tak# niespokojnego jak to serce. Drogi! Czy� musz� to m�wi� tobie, ' kt�ry tak cz�sto obarcza�e� si� ci�arem patrzenia, jak przechodz� z troski do swawoli i ze s�odkiej melancholii do zgubnej nami�tno�ci. Obchodz� si� te� ze swym serduszkiem jak z chorym dzieckiem: wszelkiej jego ch�ci staje si� zado��. Nie powiadaj tego dalej; s� ludzie, kt�rzy by mi to wzi�li za z�e.15 majaPro�ci ludzie okolicy znaj� mnie ju� i haj�, zw�aszczadzieci. Uczyni�em smutne spostrze�enie dym z pocz�tkuszuka� ich towarzystwa, wypytywa�em ich przyja�nie o tolub owo, s�dzili niekt�rzy, �e chc� z nich szydzi�, i dawali mi szorstk� odpraw�. Nie gniewa�em si� o to, jeno odczuwa�em bardzo �ywo, co ju� niejednokrotnie spostrzeg�em: ludzie10 11pewnej klasy b�d� si� zawsze trzyma� w zimnym oddaleniuod prostego ludu, jakby s�dzili, �e strac� skutkiem zbli�enia; a nadto istniej� lekkoduchy i �li �artownisie, kt�rzy zdaj� si� zni�a�, by swawol� sw� uczyni� tym dotkliwsz� dlabiednego ludu.# Wiem, �e jeste�my r�wni ani by� mo�emy, lecz jestemzdania, �e ten, kt�remu zda si� koniecznym oddali� od tak zwanego t�umu, by by� szanowanym, jest r�wnie godziennagany jak tch�rz, kt�ry ukrywa si� przed swoim wrogiemboj�c si� mu ulec.#Ostatnio przyszed�em do studni i zasta�em m�od� s�u��c�, kt�ra postawi�a swe naczynie na najni�szym stopniu,ogl�daj�c si�, czy nie nadchodzi jaka towarzyszka, kt�ra by jej pomog�a wzi�� je na g�ow�. Zszed�em i spojrza�em na ni�. - Czy pom�c ci, panienko? - rzek�em. Zarumieni�a si�bardzo. - O nie, panie - odpar�a. - Bez ceremonii!- Na�o�y�a podk�adk� i pomog�em jej. Podzi�kowa�ai posz�a pod g�r�.17 majaPoczyni�em r�ne znajomo�ci, towarzystwa nie znalaz�emjeszcze �adnego. Nie wiem, co mam w sobie poci�gaj�cegodla tych ludzi, tylu mnie z nich lubi; przywi�zuj� si� do mnie i zawsze mi przykro, gdy nam droga wsp�lna wypada tylkokawa�ek. Je�li mnie spytasz, jacy tu s� ludzie, musz� ciodrze: jak wsz�dzie! Jednostajnyjest rodzaj ludzki. Wi�kszo�� przepracowuje przewa�n� cz�� czasu, by �y�, a ta odrobina wolno�ci, kt�ra im pozostaje, niepokoi ich tak, �e u�ywaj� wszystkich �rodk�w, by si� jej pozby�. O, przeznaczenieludzkie!Ale poczciwy, dobry to lud! Gdy si� czasem zapomn�,gdy u�ywam z nimi uciech, kt�re s� jeszcze dozwolonecz�owiekowi - by po�artowa� u przyzwoitego sto�u z ca��szczero�ci� i otwarto�ci�, urz�dzi� w swoim czasie przechadz-k� lub ta�ce i tym podobne - ma to na mnie wcaledobry wp�yw... o ile tylko nie przyjdzie mi na my�l, �ejeszcze tyle innych si� we mnie spoczywa, kt�re ple�niej� bez u�ytku i kt�re musz� starannie ukrywa�. Ach, to takuciska serce! A jednak by� nie rozumianym to los takichjak my!Ach, �e te� znik�a przyjaci�ka mojej m�odo�ci! Ach,�e zna�em j� kiedykolwiek! Powiedzia�bym sobie: jeste�g�upcem! Szukasz, czego tu znale�� nie mo�na! Jednakj� mia�em, czu�em to serce, t� wielk� dusz�, w kt�rejobecno�ci zdawa�em si� sobie czym� wi�cej, ni� by�em,bo by�em wszystkim, czym by� mog�em. M�j Bo�e,czy� by�a cho� jedna si�a mojej duszy nie wyzyskana?Czy� nie mog�em przed ni� rozwin�� ca�ego przedziwnegouczucia, kt�rym serce me ob... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl charloteee.keep.pl
tytu�: "Cierpienia m�odego Wertera"autor: Johann Wolfgang GoethePrze�o�y�: Leopold StaffWarszawa 1993Czego tylko dowiedzie� si� mog�em o dziejachbiednego Wertera, zebra�em pilnie i podaj� wamtutaj - i wiem, �e b�dziecie mi wdzi�czni. Niemo�ecie odm�wi� jego duchowi i charakterowipodziwu i mi�o�ci, a jego losom �ez.A ty, dobra duszo miotana tymi samymi uczuciamico on, czerp pociech� z jego cierpie� i pozw�lksi��eczce tej zosta� twym przyjacielem, je�liskutkiem losu lub w�asnej winy nie mo�esz znale��bli�szego.Ksi�ga pierwszaTakiej mi�o�ci ka�dy m�odzian czeka,tak by� kochana chce ka�da dziewczyna;czemu� w naj�wi�tszym z pop�d�w cz�owiekatkwi tak straszliwego cierpienia przyczyna?4 maja 1771Jak�e rad jestem, �e wyjecha�em! Najdro�szy przyjacielu, czym�e jest serce ludzkie! Opu�ci� ciebie, kt�rego takkocham, z kt�rym nieroz��czny by�em, i radowa� si�! Wiem, �e mi przebaczysz. Czy� wszystkie inne me zwi�zki nie by�y jakby wyszukane przez los po to, by niepokoi� takie serce jak moje? Biedna Eleonora! A jednak by�em niewinny. Czy�to moja wina, �e kiedy przekorne wdzi�ki jej siostry sprawia�y mi mi�� rozrywk�, w biednym sercu zrodzi�a si� nami�tno��! A jednak - czy� jestem zupe�nie niewinny? Czy� niepodsyca�em jej uczu�, czy� nie zachwyca�em si� tymi nawskro� szczerymi przejawami natury, kt�re tylekro� pobu-dza�y nas do �miechu, cho� by�y tak ma�o �mieszne?Czy�em nie... Ach, czym�e jest cz�owiek, by �mia� si�skar�y�! Przyrzekam ci, drogi przyjacielu, �e si� poprawi�, �e nie b�d� ju� prze�uwa� tej odrobiny z�a, kt�rej los nam udziela, jak to czyni�em zawsze. B�d� u�ywa� tera�niejszo�ci i niech si� stanie przesz�o�ci�, co min�o. Zapewne maszs�uszno��, najdro�szy: by�oby mniej cierpie� w�r�d ludzi, gdyby oni - B�g wie, dlaczego tak s� stworzeni - z mniejsz� skrz�tno�ci� wyobra�ni zajmowali si� wywo�ywaniemwspomnie� przesz�ego z�a, a raczej znosili oboj�tn� tera�-niejszo��.B�d� �askaw powiedzie� mojej matce, �e b�d� jaknajgorliwiej zajmowa� si� jej sprawami i w najbli�szymczasie dam jej o tym wiadomo��: Rozmawia�em z ciotk�i wcale nie odkry�em w niej tej z�ej kobiety, jak� si� u nas z niej czyni -jest to �ywa, porywcza niewiasta o najlepszym sercu. Oznajmi�em jej za�alenia matki co do zatrzymanejcz�ci dziedzictwa. Wyjawi�a mi swoje powody, przyczyny8__i warunki, pod kt�rymi by�aby gotowa wyda� wszystkoi wi�cej, ni� ��dali�my. S�owem, nie chc� teraz pisa� ju� o tym, powiedz mej matce, �e wszystko b�dzie dobrze.I znowu, m�j drogi, przy tej drobnej sprawie przekona�emsi�, �e nieporozumienia i gnu�no�� stwarzaj� na tym �wiecie mo�e wi�cej b��d�w ni� chytro�� i z�o��. Przynajmniej teostatnie s� z pewno�ci� rzadsze.Zreszt� czuj� si� tu wcale dobrze. Samotno�� jest dlaserca mego rozkosznym balsamem w tej rajskiej okolicy,a m�oda pora roku ogrzewa w ca�ej pe�ni moje odr�twia�eserce. Ka�de drzewo, ka�dy �ywop�ot jest bukietem kwiecia i cz�owiek rad by si� sta� chrz�szczem majowym, by si�unosi� w tym morzu zapach�w i m�c czerpa� z niego ca�ysw�j pokarm.Samo miasto nie jest mi�e, natomiast wok� - niewy-s�owiona pi�kno�� natury. To sk�oni�o zmar�ego hrabiegovon M. do za�o�enia ogrodu na jednym ze wzg�rzuk�adaj�cych si� z urocz� rozmaito�ci� i kszta�tuj�cych�liczne doliny. Ogr�d jest prosty i zaraz przy wej�ciu mo�na zauwa�y�, �e plan kre�li� nie uczony ogrodnik, lecz czu�e serce, kt�re tu chcia�o rozkoszowa� si� sob�. Ju� niejedn� �z� po�wi�ci�em nieboszczykowi w zapad�ym pawiloniku,kt�ry by� ulubionym jego miejscem, a jest r�wnie� moim.Wnet b�d� panem ogrodu; ogrodnik jest mi przychylny,cho� to ledwie kilka dni, i nie�le mu z tym b�dzie.10 majaPrzedziwna pogoda ogarn�a m� dusz�, podobna tyms�odkim rankom wiosennym, kt�rych u�ywam ca�ym sercem.Jestem samotny i ciesz� si� z mego �ycia w tej okolicystworzonej dla dusz takich jak moja. Jestem tak szcz�liwy, o najdro�szy, tak zatopiony w poczuciu spokojnego istnienia, �e sztuka moja cierpi wskutek tego. Nie m�g�bym teraz nic narysowa�, ani kreski, a nigdy nie by�em wi�kszym malarzem 9jak w tych chwilach. Gdy urocza dolina paruje wko�o mnie, gdy wysokie s�o�ce spoczywa na powierzchni nieprzenikliwego mroku mego lasu i tylko pojedyncze promienie wkradaj� si� do wn�trza �wi�tnicy, a ja le�� w wysokiej trawie nadwodospadem strumienia i tu� przy ziemi tysi�ce r�nychzadziwia mnie trawek... gdy czuj� bli�ej swego serca w�r�d �dziebe� tych niezliczonych rojenie si� drobnego �wiatka, niezbadanych postaci wszystkich robaczk�w i komar�w,i czuj� obecno�� Wszechmocnego, kt�ry nas na sw�j w�asnyobraz stworzy�, tchnienie Wszechznihij�cego, kt�ry unosz�c si� w wiecznej szcz�liwo�ci dzier�y nas i zachowuje; m�jprzyjacielu, gdy mierzchnie mi w oczach, a �wiat dookolny i niebo ca�kowicie w mojej spoczywa duszy jak posta�ukochanej - wtedy t�skni� cz�sto i my�l�: ach, gdyby� m�g� znowu wyrazi�, gdyby� m�g� tchn�� w papier to, co w takiej pe�ni, w takim cieple w tobie �yje, by sta�o si� zwierciad�em twej duszy, jak dusza twa jest zwierciad�em niesko�czonego Boga! M�j przyjacielu!... Aleja gin� z powodu tego, upadam pod przemoc� wspania�o�ci tych zjawisk.12 majaNie wiem, czy to �udz�ce duchy unosz� si� nad t� okolic�, czy te� jest w moim sercu ciep�a niebia�ska wyobra�nia,kt�ra mi wszystko wko�o tak rajskim czyni. Jest niedaleko st�d studnia; studnia, do kt�rej jestem przykutyjak Meluzynal ze swymi siostrami. Schodzisz ma�ym wzg�rkiem i znajdujesz si� przed sklepieniem, gdzie ze dwadzie�cia stopni wiedzie w d�, a do�em najczystsza woda wyp�ywa ze ska� mar-murowych. Murek, kt�ry w g�rze tworzy obramowanie,wysokie drzewa, kt�re owo miejsce wok� zarastaj�, ch��d1 Meluzyna - wg �redniowiecmych legend francuskich niezwyk�e pi�kna �ona hrabiego Poitiers, kt�ra raz na tydzie� zmienia�a si� w p� kobiet�, p� w�a, i znikn�a, gdy m�� ujrza� j� w tej postaci.ustronia - wszystko to ma co� poci�gaj�cego, przejmuj�cego dreszczem. Nie ma dnia, bym nie przesiedzia� tam z godzin�. Przychodz� tu dziewcz�ta z miasta po wod�: najniewinniejsze to zaj�cie i najkonieczniejsze, kt�re niegdy� i c�rki kr�lewskie wykonywa�y same. Gdy tak siedz�, wok� mnie powstaje�ywo ten obraz patriarchalny, jak to pradziadowie u studni nawi�zuj� znajomo�ci i zalecaj� si� i jak wko�o studnii �r�de� unosz� si� dobroczynne duchy. Kto tego odczu� nie umie, ten chyba nigdy po ci�kiej w�dr�wce w letni dzie�nie krzepi� si� ch�odem studni.i 13 majaPytasz, czy masz mi przys�a� moje ksi��ki? Drogi, prosz� ci� na Boga, uwolnij mnie od nich! Nie trzeba mi ju� kierownictwa ani zach�ty, ani podniety; przecie� to serce wrze samo z siebie a� nadto; potrzeba mi ko�ysanki, a t� w pe�ni znalaz�em w Homerze. Jak�e cz�sto utulam nim do snu sw� buntownicz� krew; bo nigdy nie widzia�e� nic tak nier�wnego, tak# niespokojnego jak to serce. Drogi! Czy� musz� to m�wi� tobie, ' kt�ry tak cz�sto obarcza�e� si� ci�arem patrzenia, jak przechodz� z troski do swawoli i ze s�odkiej melancholii do zgubnej nami�tno�ci. Obchodz� si� te� ze swym serduszkiem jak z chorym dzieckiem: wszelkiej jego ch�ci staje si� zado��. Nie powiadaj tego dalej; s� ludzie, kt�rzy by mi to wzi�li za z�e.15 majaPro�ci ludzie okolicy znaj� mnie ju� i haj�, zw�aszczadzieci. Uczyni�em smutne spostrze�enie dym z pocz�tkuszuka� ich towarzystwa, wypytywa�em ich przyja�nie o tolub owo, s�dzili niekt�rzy, �e chc� z nich szydzi�, i dawali mi szorstk� odpraw�. Nie gniewa�em si� o to, jeno odczuwa�em bardzo �ywo, co ju� niejednokrotnie spostrzeg�em: ludzie10 11pewnej klasy b�d� si� zawsze trzyma� w zimnym oddaleniuod prostego ludu, jakby s�dzili, �e strac� skutkiem zbli�enia; a nadto istniej� lekkoduchy i �li �artownisie, kt�rzy zdaj� si� zni�a�, by swawol� sw� uczyni� tym dotkliwsz� dlabiednego ludu.# Wiem, �e jeste�my r�wni ani by� mo�emy, lecz jestemzdania, �e ten, kt�remu zda si� koniecznym oddali� od tak zwanego t�umu, by by� szanowanym, jest r�wnie godziennagany jak tch�rz, kt�ry ukrywa si� przed swoim wrogiemboj�c si� mu ulec.#Ostatnio przyszed�em do studni i zasta�em m�od� s�u��c�, kt�ra postawi�a swe naczynie na najni�szym stopniu,ogl�daj�c si�, czy nie nadchodzi jaka towarzyszka, kt�ra by jej pomog�a wzi�� je na g�ow�. Zszed�em i spojrza�em na ni�. - Czy pom�c ci, panienko? - rzek�em. Zarumieni�a si�bardzo. - O nie, panie - odpar�a. - Bez ceremonii!- Na�o�y�a podk�adk� i pomog�em jej. Podzi�kowa�ai posz�a pod g�r�.17 majaPoczyni�em r�ne znajomo�ci, towarzystwa nie znalaz�emjeszcze �adnego. Nie wiem, co mam w sobie poci�gaj�cegodla tych ludzi, tylu mnie z nich lubi; przywi�zuj� si� do mnie i zawsze mi przykro, gdy nam droga wsp�lna wypada tylkokawa�ek. Je�li mnie spytasz, jacy tu s� ludzie, musz� ciodrze: jak wsz�dzie! Jednostajnyjest rodzaj ludzki. Wi�kszo�� przepracowuje przewa�n� cz�� czasu, by �y�, a ta odrobina wolno�ci, kt�ra im pozostaje, niepokoi ich tak, �e u�ywaj� wszystkich �rodk�w, by si� jej pozby�. O, przeznaczenieludzkie!Ale poczciwy, dobry to lud! Gdy si� czasem zapomn�,gdy u�ywam z nimi uciech, kt�re s� jeszcze dozwolonecz�owiekowi - by po�artowa� u przyzwoitego sto�u z ca��szczero�ci� i otwarto�ci�, urz�dzi� w swoim czasie przechadz-k� lub ta�ce i tym podobne - ma to na mnie wcaledobry wp�yw... o ile tylko nie przyjdzie mi na my�l, �ejeszcze tyle innych si� we mnie spoczywa, kt�re ple�niej� bez u�ytku i kt�re musz� starannie ukrywa�. Ach, to takuciska serce! A jednak by� nie rozumianym to los takichjak my!Ach, �e te� znik�a przyjaci�ka mojej m�odo�ci! Ach,�e zna�em j� kiedykolwiek! Powiedzia�bym sobie: jeste�g�upcem! Szukasz, czego tu znale�� nie mo�na! Jednakj� mia�em, czu�em to serce, t� wielk� dusz�, w kt�rejobecno�ci zdawa�em si� sobie czym� wi�cej, ni� by�em,bo by�em wszystkim, czym by� mog�em. M�j Bo�e,czy� by�a cho� jedna si�a mojej duszy nie wyzyskana?Czy� nie mog�em przed ni� rozwin�� ca�ego przedziwnegouczucia, kt�rym serce me ob... [ Pobierz całość w formacie PDF ]