239, 1. (1 - 399)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytu�: "Cz�owiek i jego pytania"autor: Andre FrossardWydawnictwo "Jedno��"Kielce 1994S�owo wst�pnePrzeci�tny wiek uczni�w szk� maturalnych, kt�rych wypowiedzi da�y pocz�tek tej ksi��ce, to okres wielkich wzrusze�, okre�lonych jako sentymentalne. Nie brak nam o nich informacji w �rodkach przekazu. Jest to tak�e czas, w kt�rym duch, nie skr�powany jeszcze obowi�zkami i odpowiedzialno�ci� wynikaj�c� z �ycia spo�ecznego, pyta o samego siebie i o sens egzystencji. A czyni to zprzenikliwo�ci�, jak� wkr�tce przyt�pi� troski i niepokoje codziennego �ycia. W ksi��ce "B�g i ludzkie pytania" autor da� na zaniepokojenie tego metafizycznego wieku odpowiedzi zaczerpni�te z wiary. Tutaj okazuje si� on nieco bardziej przyziemny. Z my�l� o uczniach, kt�rzy zaszczycili go swoimi pytaniami, usi�uje on wyprowadzi� moraln� nauk� ze swego d�ugiego i niekiedy okrutnego do�wiadczenia �wiata. Nauka ta za� opiera si� na dw�ch s�owach: kocha� lub nie kocha�.Andre FrossardKim jest cz�owiek?To "zwierz�, kt�re potrafi si� uczy�" - m�wi nam profesor Jakub, "kt�re jest zdolne do tworzenia" - m�wi nam profesor Bernard. Dla Nietschego "cz�owiek to choroba cz�owieka". Dla Jean Paul Sartre'a - to "daremna ��dza". Wed�ug profesora Debray-Ritzena cz�owiek to ma�pa, kt�ra usi�uje wyzwoli� si� z siebie. Propozycja bardzo zadowalaj�ca, je�li si� nie chce schodzi� do coraz dalszych przodk�w a� do bezkr�gowca. Dla judeochrze�cijan cz�owiek to istota stworzona na podobie�stwo Boga, kt�ry nie jest podobny do niczego, co znamy. Staro�ytni dostrzegali w cz�owieku "zwierz� rozumne" lub "polityczne", za� Pascal na jednej z kart swoich, wspania�ych zreszt�, poezji opisuje cz�owieka jako istot� kruch�, kt�ra jednak "wie, �e umrze" i dzi�ki temu g�ruje nad nawa�nic� nie�wiadomych mocy wszech�wiata itd.Ta mnogo�� opinii wskazuje na to, �e nie ma odpowiedzi na postawione pytanie.A jednak cz�owiek stawia sobie pytanie odno�nie do samego siebie. Nie czyni za� tego �adne inne zwierz�.Nie mo�na cz�owieka definiowa� przy pomocy takiego czy innego z jego uzdolnie�, nawet poprzez jego zdolno�� do rozumowania. Jaki� schemat rozumowania tkwi przecie� nawet w g�owie lisa, czatuj�cego przed kurnikiem. Nie mo�na te� czerpa� argument�w z jakiego� podobie�stwa cz�owieka do szympansa. Refleksje Nietschego i Jean Paul Sartre'a to mroczne paradoksy literat�w, b�d�ce wynikiem bezowocnego poszukiwania w g��biach ludzkiej natury. Nie zas�uguj� one na to, aby si� nad nimi zatrzymywa�, chyba tylko w tym celu, by ja�niej dojrze� trudno�� problemu. Liryka Pascala jest zapewne najpi�kniejsz� i najmocniejsz� stronic�, jaka kiedykolwiek zosta�a zapisana na temat patetycznego charakteru ludzkiego losu, nie zawiera ona jednak sformu�owania definicji. Nauki przyrodnicze popadaj� w coraz g��bsz� niepewno�� wskutek dokonuj�cego si� w nich z dnia na dzie� post�pu w zakresie biologii, neurologii i genetyki. Do Biblii nale�e� b�dzie dzisiaj ostatnie s�owo, tak jak nale�a�o do niej pierwsze; m�wi ona, �e cz�owiek - m�czyzna i kobieta - zosta� stworzony przez Boga "na Jego obraz ipodobie�stwo". Ot� B�g nie jest ani widzialny, ani zrozumia�y w spos�b, w jaki nasza inteligencja mog�aby Go opisa� i zasymilowa�, �w "obraz" i owo "podobie�stwo" odnosz� si� do bytu, o kt�rym my wiemy tylko tyle, ile On sam zechce nam o sobie powiedzie�. Wskutek tego i w nas, i w Nim istnieje jaka� cz�� nieznana, kt�ra prawdopodobnie jest najlepsza. Mo�na wi�c ostatecznie powiedzie�, �e cz�owiek, podobnie jak B�g, jest dla cz�owieka tajemnic�.Wszystkie b��dy i wszystkie ideologiczne szale�stwa polega�y zawsze na tym, �e negowano t� cz�� tajemnicy albo usi�owano j� zniweczy�.Ma�pa?"Cz�owiek pochodzi od ma�py": ta rewelacja naturalisty Hegla, kt�ry �y� w XIX wieku, by�a niekiedy podawana w w�tpliwo��, cho� nigdy nie zosta�a odrzucona. Najnowsza biologia wydaje si� j� potwierdza�. Zachodzi zaledwie r�nica jednego chromosomu mi�dzy cz�owiekiem i szympansem.A jednak wystarczy tak�e r�nica jednej cyfry, aby na loterii wygra� lub przegra�.My�l o tym, �e cz�owiek wyszed� z r�k Stw�rcy, by�a wielce niesympatyczna dla naturalist�w XIX wieku. Przyjmuj�c rodow�d cz�owieka od ma�py, mogli si� oni spodziewa�, �e schodz�c z ga��zi na ga���, dojd� od ma�py do ryby, potem do pierwotniaka, w ko�cu - do cz�stek elementarnych, odwo�uj�c si� przy tym jedynie do magii naturalnej ewolucji, a wi�c do teorii natchnionej mieszcza�sk� trosk�, aby nikomu nie by� nic d�u�nym.Idea aktu stw�rczego domaga si� tylko jednego cudu, natomiast teoria ewolucji zak�ada przynajmniej jeden cud na sekund�, poczynaj�c od momentu wrzenia cz�stek pocz�tkowych. Trudno�� ta jednak nigdy nie zniech�ci�a nast�pc�w Hegla ani ma�p, kt�re trwaj� w pogotowiu, aby przed�u�a� nasze istnienie. A nam niekiedy przychodzi do g�owy my�l, �e ma�py by�yby sk�onne zaprosi� nas ponownie do dzia�ania.Czy jeste�my niewiele warci?Przez ca�e wieki cz�owiek wyobra�a� sobie, �e znajduje si� jednocze�nie w centrum i na szczycie wszech�wiata, kt�ry zosta� stworzony dla niego. Owa "geocentryczna" koncepcja �wiata przyznawa�a ludzko�ci nadmierne znaczenie, kt�re jednak zosta�o sprowadzone do w�a�ciwej miary dzi�ki odkryciom Kopernika i Galileusza: Ziemia jest jedynie kropelk� w oceanie gwiazd, a cz�owiek niezauwa�alnym drganiem na powierzchni tej kropelki. "Robakiem na sk�rce sera", jak powiedzia� pewien poeta. Co wi�cej, jest wysoce prawdopodobne, �e w niezmierzonej przestrzeni nieba istniej� planety ukszta�towane wcze�niej ni� nasza i zamieszka�e przez istoty niesko�czenie bardziej rozwini�te od nas.Astronomia Galileusza i wsp�czesna astrofizyka wyznaczy�y nam w�a�ciwe miejsce i �ci�le okre�li�y nasz� wielko��.A jednak to "prawie nic" jest jedyn� �yw� �wiadomo�ci� w ca�ym znanym wszech�wiecie.Sprowadzanie cz�owieka do jego wymiar�w fizycznych jest r�wnie absurdalne, jak traktowanie "Requiem" Mozarta jedynie wkategoriach decybeli. Podobnym absurdem by�oby pogardza� "Koronczark�" (La Dentelliere) Vermeera tylko dlatego, �e nie jest ona widoczna z Ksi�yca.Od czas�w Pascala trzeba by wiedzie�, �e cz�owiek zajmuje miejsce po�rednie mi�dzy czym� niesko�czenie wielkim i niesko�czenie ma�ym. Je�li jego fizyczne wymiary, oceniane z daleka, s� bez znaczenia, jego duchowy ogrom przerasta wszelkie wyobra�alne przedmioty obserwacji.Sk�d pochodzimy?Temat ten by� ju� omawiany w ksi��ce "B�g i ludzkie pytania". Nie zaszkodzi jednak podj�� go tu na nowo. Pochodzimy z jakiej� pocz�tkowej eksplozji, z wielkiego "big-bangu", kt�ry jest pocz�tkiem wszech�wiata. Chocia� od pewnego czasu teoria ta jest podwa�ana, mo�e ona przytoczy� szereg dowod�w na swoje poparcie. Jest ona nawet przyjmowana przez Ko�ci�, kt�ry upatruje w niej niekt�re momenty wsp�lne ze swoj� w�asn� nauk� o Stworzeniu.A jednak "big-bang" wysadza w powietrze tak�e logik�. Bo je�eli w pewnym momencie wszystko by�o skupione w jednym punkcie, to punkt ten by� wsz�dzie i nie m�g� nigdzie eksplodowa�.Teoria "big-bangu" jest materialistycznym t�umaczeniemwszech�wiata, kt�re nie jest w stanie wyja�ni� pojawienia si� ludzkiej �wiadomo�ci. To jest tak, jakby kto� usi�owa� t�umaczy� powstanie pierwszego samochodu, odwo�uj�c si� do wybuchu spr�onej pary benzyny. Trzeba by jeszcze wyja�ni�, jak to samoch�d stworzy� kierowc�.Czy cz�owiek jest dobry?Jean Jacques Rousseau dowodzi�, �e cz�owiek jest z natury dobry i �e to dopiero spo�ecze�stwo go psuje. Wynaturzaj� go r�wnie� instytucje polityczne, zmuszaj�c go b�d� do hipokryzji, b�d� do buntu, a wi�c do k�amstwa i przemocy. �ycie bardziej zgodne z natur� ukazywa�oby jego dobro�, a zdrowe instytucje polityczne, wolne od ogranicze�, s�u�y�yby uwydatnieniu dobroci, a nie jej t�umieniu. Religia, a zw�aszcza nauka o grzechu pierworodnym, wpoi�a ludziom prze�wiadczenie, �e ich natura jest ska�ona, a wszelkie prawo zmierza jedynie do ich korygowania. Zgubno�� tej nauki tkwi w tym, �e przymus rodzi zwykle l�k i bunt.A jednak, gdyby cz�owiek by� dobry z natury, wystarczy�oby wyzwoli� wszystkie jego instynkty, aby go uczyni� doskona�ym. Tego za� nikt nigdy nie odwa�y� si� twierdzi�.Jak zwykle Jean Jacques Rousseau ma racj� tylko po cz�ci. Cz�owiek nie jest ani dobry, ani z�y "z natury". Jest on po prostu "z natury" podatny na dobro albo na z�o. Przekonywa� go, �e jest zepsuty jedynie przez spo�ecze�stwo, je�li rzeczywi�cie jest, to odbiera� mu prawid�owy u�ytek z sumienia i pomniejsza� go, zamiast dopomaga� mu do wzrostu.Je�li chodzi o judeochrze�cija�sk� nauk� o grzechu, to budzi ona podziw, poniewa� przyznanie si� do winy prowadzi do przebaczenia, kt�re ma swoje �r�d�o w przedziwnym nadmiarze Bo�ej mi�o�ci.Materia i duch?Materia jest dotykaln� rzeczywisto�ci�, kt�rej istnienia nie trzeba udowadnia�. Ca�e nasze otoczenie jest materialne, podobnie jak my sami. Jeste�my produktem chemicznych cz�stek, kt�rych natura jest nam doskonale znana.Co si� tyczy "ducha", jest to has�o wywo�awcze s�u��ce do oznaczenia rezultatu pewnych dzia�a� m�zgu, podobnie jak "muzyk�" nazywamy to, co jest wynikiem wprawiania w ruch instrumentu strunowego lub pneumatycznego. O ludzkiej istocie nie mo�na twierdzi�, �e jest zbudowana "z materii i ducha", tak jak nie mo�na m�wi� o akordeonie, i� jego cz�ciami sk�adowymi s� miech z klawiszami i wykonywany na nim walczyk.Dawny dualizm materii i ducha wyszed� ju� obecnie z obiegu. Duch nie jest niczym wi�cej, jak subteln� form� egzystencji materii.A jednak, je�li zastanowimy si� nad programem genetycznym ludzkiej istoty, r�wnie dobrze mo�emy powiedzie�, �e materia nie jest niczym innym, jak oci�a�� form� egzystencji ducha.W rzeczy samej materia jest w sobie nieuchwytna, umyka ona nie tylko naszej w�adzy i obserwacji, ale i rozumowaniu, tak �e bez popadania w paradoks mo�na by twierdzi�, i� w przyrodzie wszystko jest materialne, z wyj�tkiem samej... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl