213, 1. (1 - 399)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytu: "Ludzie s dobrzy"autor: Gustaw MorcinekNasza Ksigarnia - Warszawa - 1956Spis treci1 O tym, jak si pompa zepsua i co z tego wyniko...22 O tym, jak si Kucharyja martwi...83 O tym, jak soce nie chciao wieci...134 O jednym lekarzu, co guziki obrywa...185 O tym, jak stary Kucharczyk zosta kataryniarzem...246 O tym, jak Kucharyja wyrusza w wiat z mapk...297 O tym, jak Kucharyja znalaz nowego przyjaciela...348 O tym, jak karuzela wdrowaa po wiecie...419 O tym, jak mapka pakaa...4710 O tym, jak przepad zegarek...5311 O tym, jak mapka ginie w Wile...5612 O tym, jak ciemne oczy budz Hanysa...5913 O tym, jak listy przychodziy i co z tego wyniko...6314 O tym, jak chopcy wypdzali trosk z serca...6815 O tym, co si przydarzyo panu doktorowi Nowakowi...7416 O tym, jak kamie spad wszystkim z serca...7917 O tym, co woda mwia Kucharczykowi...83* * *1. O tym, jak si pompa zepsua i co z tego wynikoWszystko to stao si nieoczekiwanie.Kiedy stary Kurzejka przyoy pneumatyczny wider do calizny i spojrza na ludzi w przodku* Przodek w kopalni - miejsce, gdzie grnicy kopi wgiel),chudemu Pasierbkowi wypada lampa ze stempla. Widocznie zbyt sabo wbi jej zaostrzony hak do drzewa i teraz wypada. Lecz nie zgasa. Wszyscy myleli, e moe nawet szko rozbio si na kawaki, gdy tak mocno dwika o kamie. Lecz potem kady ze zdumieniem ujrza, e pomyk w lampie pali si dalej.- Trbo jedna!. - ofukn go Zarychta.- Hm, to co zego wry... - mrukn zabobonny Kurzejka i splun poza siebie.A wtedy wszyscy podnieli gowy i spojrzeli na strop. Bo chyba stamtd mogaby spa mier na ludzi. Lecz strop by dobrze podbudowany. - Ehm, nie plecie, ni!... - uspokoi go Zarychta.Wwczas stary Kurzejka nacisn duym palcem skobel i zgszczone powietrze bluzno do jdra maszynki. Maszynka zacza przeraliwie szczeka, powietrze ryczao, a stalowy wider rzuca si i wgryza w calizn jak optany. Zuczek za z Zorycht jli odpycha peny wagonik w gb chodnika, Pasierbek zgarnia wgle opat, a Heczko z Donocikiem zaczli si mordowa z cikim stemplem, usiujc podeprze nim strop. Stempel pachnia ywic i socem. Kurzejkowa maszynka za wya i szczekaa rytmicznie.Oto teraz Kurzejka wywierci jedn dziur w calinie, potem drug, potem jeszcze trzeci, woy dynamit, zapali i ucieknie. Z nim razem uciekn wszyscy towarzysze. A za chwil paski oskot rozwali si w ciszy kopalni, zerwana calizna zahurkoce ogromnymi ksami wgla, sodkawy dym zakrztusi ludzkie puca, a kiedy si rozejdzie, wszyscy pjd za Kurzejk, by zobaczy, czy duo wgla zerwao. Jeeli duo, to Kurzejka nic nie powie, tylko splunie i strzpiaste wsy obetrze doni. Jeeli za mao wgla wyrwie, Kurzejka powie: "Pierzyna, chopi! Ani na son wod nie zarobimy..."wider uton ju do poowy w calinie, maszynka raz po raz zacinaa si. Wwczas Kurzejka cofa j nieco, naciska kciukiem wentylek, a wtedy maszynka znowu zaczynaa krzycze i szczeka, a wider skaka i wgryza si w jdro wgla. I wanie Kurzejka zamierza go wymieni na duszy, gdy znienacka stao si...Kurzejka tylko krzykn okropnym gosem i odskoczy. A z otworu wyskoczy wider z maszynk, a za widrem runa szumica struga czarnej wody. Bia dugim ukiem, zalaa ludzi i lampy, a rwnoczenie jy si wykrusza ogromne ksy wgla i zwala na chodnik. Woda za coraz bardziej buchaa z otworu. Przeraeni ludzie porywali lampy, porywali ubrania i uciekali za Zorycht, ktremu lampa nie zgasa. A woda za nimi leciaa z grzmotem, przewalaa si koo ng, huczaa coraz goniej, podbieraa ciany i gnaa gankiem jak rozptana rzeka.Kucharczyk wpycha wagoniki do windy pod szybem, kiedy nadbiegli przeraeni ludzie.- Co jest? Co si stao!... - zawoa, bo ujrza w ich oczach ogromny strach.- Woda!... - wymamla zdyszanym gosem Kurzejka. - Prdko!... Do telefonu!...Kucharczyk wepchn wagoniki do windy, zaoy skoble, zadzwoni szybko, a potem popieszy z Kurzejk do telefonu. Nawet nie pyta, co si stao. Ju wiedzia wszystko. Oto gdzie w pitnastym pokadzie woda zatapia chodniki. Inynier Wjcicki zawsze o tym mwi.- Uwaajcie, ludzie! - mawia przy kadej sposobnoci. - Bo w pitnastym pokadzie jest woda.Grnicy kiwali gowami i uwaali. Lecz wody nie byo. Tyle tylko, co za trzeci pochylni sczya si ze stropu drobnymi niteczkami. - Uwaajcie, chopi! - mawia znowu inynier Wjcicki. - Bo w pitnastym pokadzie musi by podziemne jezioro! Gdyby tak przebi si do niego widrem, nieszczcie gotowe!Teraz ju nieszczcie byo gotowe. Dobrze przynajmniej, e inynier Wjcicki przygotowa w szybie trzy pompy. Dwie bd pracoway, trzecia bdzie odpoczywaa. A gdy si jedna zmczy, trzecia j zastpi. Teraz pracuje tylko jedna pompa, a dwie spoczywaj.- No prdzej, prdzej... - krzycza do Kucharczyka zniecierpliwiony Kurzejka.Kucharczyk przekrci klucz kabiny, powieci, a Kurzejka skoczy do telefonu i j dzwoni. Potem zacz krzycze:- Panie inynierze... tu Kurzejka z pitnastego pokadu... Co?... Tak, z pitnastego... Melduj... e woda!... Przerwaa cian... zalewa ganki niej pooone... Tak, zalewa... Dobrze!... Ze wszystkich pokadw?... Dobrze panie inynierze!... A pompy? Dobrze!...Zawiesi suchawk i opar si o cian.- Pierzyna jasnego!... - szepn tylko, a w oczach jeszcze mu latay bdne ognie.Potem wybieg do swoich ludzi. Stali pod szybem i czego suchali. Suchali, czy woda szumi w szybie. Wiedzieli bowiem, e gdy wypeni wszystkie ganki w pitnastym pokadzie, przecieknie sztolni do szybu. Wylot sztolni znajduje si o kilka metrw niej. Na jej poziomie czerni si pompy elektryczne. Teraz tylko jedna mruczy wysokim tonem, a rura dygoce w obsadzie.- Kamraci!... - zawoa Kurzejka na ludzi. - Pan inynier Wjcicki zjeda w tej chwili. A wy teraz kady do innego pokadu i alarmowa!... No, ju!... Ty, Zorychta, do dwunastego, Pasierbek do Henryjety, Zuczek do osiemnastego, Heczko do dziewitnastego, Donocik... wy te do dziewitnastego w zachodnie pole!... Heczko do wschodniego pola... Alarmowa!... Uderza po rurze!... Wiecie, jak alarmowa?... Trzy razy... raz!... I znowu trzy razy... i raz... dugo, a wam odpowiedz... Ju!... - A kto do pitnastego? W zachodnim polu s ludzie! - zawoa jeszcze Zarychta.- Ach, pierzyna!... Gowa czowiekowi pka! Wy, Zarychta, po drodze wbiegnijcie do pitnastego!... Zaraz za drzwiami przy koowrocie jest Hanzel!... Powiedzcie, o co chodzi, niech on alarmuje!... No ju, nie stjcie, pierzyna jasnego!...Zadudniy kroki, Kurzejkowi kamraci pognali. Kurzejka patrzy za nimi, jak tonli stopniowo w mrokach. Sta oparty o cian i ociera pot z czoa. Dysza ciko i spluwa. Potem zjecha inynier Wjcicki. Odtd rozpoczy si zapasy ze wzbierajc wod.Zaoga kopalni wyjechaa spod ziemi w cigu dwch godzin. Pozostali tylko najbardziej dowiadczeni grnicy, skupieni koo inyniera Wjcickiego. Inynier by spokojny. Jedynie jego wysokie, wypuke czoo marszczyo si nieznacznie, a w siwych oczach byskay zimne pomyki.Wszyscy wiedzieli, e teraz rozpocznie si zawzita walka nie tylko o kopalni, lecz i o chleb. Jeeli nie zdoa si zbudowa na czas tamy u wejcia do pitnastego pokadu, jeeli do tego czasu pompy zawiod, kopalnia bdzie zniszczona. Woda zaleje wszystkie ganki, chodniki, sztolnie i szyby. Wtedy ju wszystko skoczone. Kilka lat potrwa, zanim bdzie mona kopalni odwodni. A przez tych kilka lat wszyscy grnicy ze szybu "Wolfgang" zostan bez pracy. Wtenczas gd przyjdzie do domw. Bo gdzieby tu teraz mona otrzyma prac, kiedy wszdzie bezrobocie!... Ile to kopalni stoi bezczynnie, a zwolnieni z pracy grnicy na prno jej szukaj!...Wszyscy o tym wiedzieli.Inynier Wjcicki prbowa ich zachci do pracy, ale przerwa mu Kucharczyk:- Dy my wiemy dobrze, piknie prosz, panie inynierze!... - Nie trzeba mwi, ni!... - poparli drudzy Kucharczyka. - Jeeli tego pierzystwa nie wstrzymamy, to koniec z nami! - dodali inni.Inynier wyznaczy grnikw do budowy tamy. Cement w beczkach, cegy, drzewo i cikie elazne sztaby jeszcze w tym samym dniu spuszczono do kopalni. Przystpiono bezzwocznie do pracy. Ludzie stali po kolana w rwcej wodzie. woda ryczaa i guszya ludzkie woania. Trzeba byo porozumiewa si na migi. Rwnoczenie inynier puci w ruch wszystkie trzy pompy. Wntrze studni szybowej rozjczao si potrjnym, wysokim, wibrujcym dwikiem, a trzy rury, sunce po betonowej cianie szybu na powierzchni, dygotay i dzwoniy wypychan wod.Inynier kaza ustawi na rusztowaniu koo pomp wszystkie zapasowe ich czci. Nie moe brakowa najmniejszej rubki. Klucze, obcgi, ruby, kka, way, skrzyda mosine, zwoje drutw, elektromagnesy, motory - wszystko to czekao swego przeznaczenia.I kiedy jedna cz zaogi mozolia si przy wznoszonej tamie, druga cz czatowaa przy pompach. Inynier przeprowadza z ni ustawiczne wiczenia przygotowawcze. Kady z robotnikw mia wyznaczon czynno. Kady ruch musia tu by obliczony na uamki sekundy. Po kilkurazowym wiczeniu inynier przekona si, e w razie zepsucia si pompy wystarczy pitnacie minut i trzy sekundy na jej cakowite rozebranie, wymian zniszczonych czci i zaoenie.- To wam mwi, ludzie!... - poucza ich cigle. - Tylko si nie denerwowa, tylko spokojnie! Obliczyem, e jeeliby nam pompa jedna stana, to wystarczy pitnacie minut i dziesi sekund na prac. W przecigu tego czasu woda podniesie si pod kolektory. Nie moemy do tego dopuci. Gdyby si tak stao, koniec z nami. Motory stan i woda zatopi kopalni. Wymieni zniszczone czci pompy moemy w cigu pitnastu minut i trzech sekund. Siedem sekund mamy do rozporzdzenia na nieprzewidziane roboty. Tylko si nie denerwowa!... Zrozumielicie?- Zrozumielimy! - odpowiadali grnicy i patrzyli spokojnie w siwe oczy inyniera.- A dugo to ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl