2011-04, pliki PDF

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jajcarze z Prokuratury
seawolf, 1 kwietnia, 2011 - 17:09
Wiadomo, Prima Aprilis, każdy stara się zaskoczyć jakimś żartem, wygląda na to, że w tym
roku wygrali Prokuratorzy, którzy urządzili Primaaprilisowy happening i ogłosili, że
wykluczają hipotezę zamachu, bo nie udało im się zebrać żadnych dowodów świadczących o
zamachu. Tak po prawdzie, to nie udało im się zebrać żadnych dowodów na jakąkolwiek
hipotezę z tej prostej przyczyny, że wszystkie możliwe dowody są w rekach Rosji, a ta ,
oczywiście w ramach przełomu i nowego otwarcia planuje oddanie polskiej własności w
polskie ręce, ale niekoniecznie akurat w tym stuleciu. Wiadomo, jak się człowiek spieszy, to
się diabeł cieszy, a przecież nie chcemy, żeby się diabeł cieszył, nie? A może chcemy???
Właściwie, to powinien być temat na ofensywę Moniki Olejnik, Kuźniara z Morozowskim i
Migalomana- Pełzającego Ornitologa: „Test na uczciwość i przywództwo Jarosława
Kaczyńskiego- czy chce, żeby się diabeł cieszył???? No niech uczciwie powie!!!!”
Jacyś załgani dziennikarze pytali, czy wykluczenie wersji zamachu (udziału osób trzecich)
jest definitywne, prokuratorzy odpowiedzieli: na podstawie dokumentów i wiedzy jaka
posiadamy obecnie. Trudno zaprzeczyć tej logice. Ale, co właściwie posiadamy
obecnie??????
Zastanawiam się, dlaczego prokuratura ze wszystkich hipotez , na które nie zdołała zebrać
żadnych dowodów, wybrała akurat hipotezę o zamachu, skoro w takim samym stopniu nie
zebrała dowodów na uderzenie asteroidy, nagły atak choroby Świętego Wita wśród pilotów,
rozpad molekularny struktury płatowca, zakłócenie pracy systemów samolotu przez telefon (
TEN telefon!), nieprzepartą chęć kapitana Protasiuka zostania majorem ( odczyt EEG
kapitana, Osiecki specjalnie ściągnął oprogramowanie przez Emula , zbiorową bójkę oficerów
i Dyr. Kazany, tudzież tajemniczej kobiety, której głos wszak był słyszany własnousznie w
pewnym momencie przez dziennikarzy, czy Klicha, już nie pamiętam, gubię się w tych
wszystkich FSBowskich wrzutkach .
W dokładnie takim samym stopniu nie zebrano dowodów na odpadnięcie silników, oraz na
ich nie odpadnięcie, na ścięcie ( oraz nieścięcie)skrzydła przez pancerno- kevlarowa brzozę,
gatunek chroniony występujący jedynie w okolicy Smoleńska, opisywany jeszcze w
staroruskich latopisach, ponoć Waregowie zapuszczali się w te strony po materiał na łuki
kompozytowe i kije- samobije.
W dokładnie takim samym stopniu nie zebrano dowodów na to, że samolot sprowadziły na
kurs i ścieżkę szympansy z wieży, jak i na to, że raczej były to makaki.
W dokładnie taki sam sposób nie zebrano dowodów na to, co zerwało linie energetyczną,
nawet nie zmierzono calówką wysokości tych słupów, no, może dlatego, że i na oko widać że
raczej nie maja tych 400 metrów, na której to wysokości był samolot w chwili zerwania. No,
ale , jak już kiedyś pisałem, może ta linię zerwał redaktor Osiecki, który skokiem w stylu
Indiana Jonesa, albo raczej Ace Ventury ewakuował się w ostatniej chwili, zapisawszy
osobiste wyznania pilota ( chciał zostać majorem i był zestresowany obecnością generała
Błasika) oraz naszkicowawszy na serwetce pozycję Błasika tuż przed katastrofą ( opłaciło się,
książkę wydał, w rosyjskiej telewizji robi za pożytecznego idiotę, same plusy) , no, ale i na to
prokuratura nie zebrała dowodów, jak choćby gipsowy odlew odcisku ciała Osieckiego w
błocie , albo wydruk z jego konta w wodoodpornej saszetce, znaleziony obok. Za to, jak ten
wyrzut sumienia, znaleziono tam kawałek skrzydła. Skąd się tam wziął, też prokuratura nie
wie, bo i skąd.
Kawałka skrzydła uciętego przez pancerno- kevlarową brzozę też nie zbadała, a szkoda, bo to
prawdziwy fenomen- brzoza ścięła skrzydło i jednocześnie skrzydło ścięło brzozę, tego nawet
Einstein nie wyjaśni, podręczniki fizyki i tablice ze wzorami trzeba pisać na nowo, maturzyści
się napracowali przy ściągach , a tu wszystko na nic!
Dowodów nie zebrano tez na okoliczność, dlaczego przez trzy tygodnie podawano fałszywy
czas katastrofy, czy przez uprzejmość i kurtuazje dla ministra Szojgu, żeby go nie zawstydzać
wypominaniem, ze oszukał swego Premiera, co jest sztuką, która niewielu się udawała i
niewielu taką próbę przeżyło? A on nic, w dobrym zdrowiu, paznokcie nie pozrywane,
polonem się nie zatruł, wylewu nie doznał….
Dokumentacji z miejsca oględzin znalezienia Ofiar nie ma.
Dostępu do oryginałów zapisów z czarnych skrzynek oraz możliwości badania samych
dowodów, czyli skrzynek nie ma
Ba, nie ma nawet wyników badań archeologów, i tak przecież spóźnionych i ograniczonych
brakiem możliwości użycia sprzętu specjalistycznego oraz możliwością badania tylko małego
wycinka terenu katastrofy! Wniosek o pomoc prawną w tej sprawie został wysłany do Rosji
dopiero w lutym 2011 r.!
Dokumentacji z sekcji i identyfikacji ciał Ofiar nie ma. Zwłok Ofiar nie badano, bo Rosja
zabroniła. Po prostu zabroniła i już, zatem polska Prokuratura jest zupełnie bezradna, musi
wszak wykonywać rozkazy z Rosji, nie od dzisiaj , zresztą, taka tradycja, która stała się
prawem i nawykiem.
Zresztą, temat owych sekcji i identyfikacji i bezczelnych KOLEJNYCH kłamstw Kopacz
wymaga osobnego omówienia, do czego się zabieram.
Ba, nawet ubrań należących do Ofiar nie można badać, będzie to możliwe po odkażeniu ( !!?).
Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg zapowiedział
podczas konferencji, że przedmioty należące do ofiar katastrofy smoleńskiej, po oczyszczeniu
ze szkodliwych dla zdrowia substancji chemicznych, będą mogły być przekazane rodzinom.
Gdyby ktoś z rodzin zechciał zbadać rzeczy znalezione przy ofiarach w niezależnych
laboratoriach- może je zbadać… po usunięciu substancji chemicznych, to znaczy można
badać substancje chemiczne na szczątkach ubrań po usunięciu substancji chemicznych z
ubrań. Życzymy powodzenia!
W jaki sposób w ogóle można powiedzieć COKOLWIEK, jeśli dowodów na to cokolwiek nie
ma żadnych, bo wszystkie są w rękach Rosji, a ta ostatnio przestała nawet odpowiadać na
zuchwałe, doprawdy, prośby prokuratury. I wcale się nie dziwię, tyle miesięcy wzorowej
współpracy, darmowy bufet dla minister „metr wgłąb” Kopacz, znakomity wybór ubrań dla
zwłok, najlepsze trumny, najlepszej jakości lut, drogie symulacje komputerowe z czterema
podejściami za darmo udostępniane każdemu, kto miał ochotę je emitować , najlepiej na
okrągło, analizy alkoholu we krwi najbardziej podejrzanych ( oczywiście, jacy oni tam
podejrzani, winni i już, no, ale tak jest bardziej elegancko), a tu taka czarna , jątrząca i
dzieląca, załgana niewdzięczność i zuchwalstwo, jakieś pytania, kiedy dostaniemy czarne
skrzynki, wrak, jakieś protokoły sekcji. Jak przyjdzie czas, to dostaniecie, daragije druzja, jak
nie wy, to wasze dzieci, a na razie macie przecież raport MAK gdzie wszystko jest ładnie
wyjaśnione, z wyjątkiem może paru drobiazgów, które do siebie nie pasują, ani do zdrowego
rozsądku, ale już nie bądźmy tacy małostkowi. Wszak zgoda buduje!
Minister Kopacz- wersja C, poprawiona.
seawolf, 2 kwietnia, 2011 - 17:14
29 kwietnia Ewa Kopacz mówiła z mównicy Sejmowej „“Z wielką uwagą obserwowałam
pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny.
Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy
lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście
minut, a potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie
musieli do siebie nic mówić”
Pani minister w publicznych wystąpieniach niejednokrotnie zapewniała o bliskiej współpracy
polskich i rosyjskich lekarzy, którzy wspólnie przeprowadzali autopsję ciał, sugerując, że
Polacy uczestniczyli w badaniach genetycznych.
Pierwotnie można było wywnioskować, ze obecność i sugerowana współpraca
patomorfologów oznaczała ich udział w sekcjach zwłok. Później jednak okazało się z
wypowiedzi płk. Parulskiego, że ani prokuratorzy ani patomorfolodzy nie brali udziału w
sekcjach, które zostały wykonane wyłącznie przez Rosjan.
W wywiadzie z sierpnia dla GW mogliśmy się dowiedzieć, że ekipę Ewy Kopacz stanowili
„M.in. pięciu psychologów, czterech lekarzy sądowych z Zakłady Medycyny Sądowej,
siedmiu medyków sądowych i genetyków z policji oraz minister Tomasz Arabski z Kancelarii
Premiera i wiceminister Jacek Najder z MSZ” Razem 30 osób.
Dalej Kopacz mówi tak: „ Wróciłam na górę i oświadczyłam, że jeśli rosyjscy lekarze
przystępują do pracy, to moi także są do dyspozycji i mogą z nimi zaczynać „
Z kolejnej wypowiedzi do Teresy Torańskiej wynika, że chodzi o prace identyfikacyjne,
ponieważ o samych sekcjach Kopacz mówi tak: „- Zaraz potem, kiedy tam przybyliśmy,
dowiedzieliśmy się od rosyjskich lekarzy, że sekcje zostały wykonane. Potwierdzili to polscy
lekarze, widząc charakterystyczne ślady na ciałach. Sama widziałam ciała z typowymi po
sekcji szwami. Rosyjscy lekarze zapewnili też, że pobrano próbki do badań
toksykologicznych.”Nie trzeba być mistrzem dedukcji, by zrozumieć, że nie było przy
pobieraniu próbek nikogo z polskich prokuratorów ani lekarzy! Niepotrzebny Holmes,
Watson , a nawet ich pokojówka wystarczy aż nadto!
W jakich zatem pracach badawczych brali udział lekarze z ekipy Ewy Kopacz? Ci, którzy się
przebrali w białe fartuchy i pracowali ramię w ramię z kolegami z Rosji? O tej współpracy
opowiedział profesor Mamot, szef moskiewskiego Biura Ekspertyz w wywiadzie Jakuba
Stefaniaka
„Przyszło też wam pracować wspólnie z polskimi ekspertami. Jak pan ocenia ich pracę?
Prof. Mamot „Ci, którzy przyjechali, to byli wg mnie para-medycy. Byli w
jasnopomarańczowych kombinezonach, mieli ze sobą narzędzia lekarskie, i inny sprzęt
ratowniczy. Wydaje mi się, że ich zadaniem miało być okazanie szybkiej pomocy medycznej,
prawdopodobnie z elementami pomocy psychologii, …ale ci lekarze, jak się okazało z
rozmów z nimi, nie byli w stanie dać sobie radę w takiej sytuacji, poddali się..”
Istotnie, Pani Kopacz, w rozmowie z Torańską powiedziała, że to dwóch psychologów
zrezygnowało.
Możemy usłyszeć od Mamota, że zapracowana podobno ekipa pani Kopacz została uznana za
ratowniczą grupę para -medyków, która zatem nie mogła uczestniczyć w badaniach
identyfikacyjnych!
Zatem podsumujmy- przy sekcjach nie byli, to raz. Przy pobieraniu materiału genetycznego-
nie byli, to dwa. Przy identyfikacji nie pracowali, to trzy.
Tymczasem z książki Smoleńsk. Kulisy Tragedii (Wierzchowski, Misiak) możemy się
dowiedzieć o innej grupie specjalistów, którzy wyrazili wolę prac przy sekcjach i
identyfikacji zwłok w Smoleńsku, tuż po katastrofie. Pisze o tym FYM: „Wywiad z prof.
Karolem Śliwką, kierownikiem Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika w Bydgoszczy, zamieszczony w książce „Smoleńsk. Kulisy katastrofy” autorstwa
L. Misiaka i G. Wierzchołowskiego („Nowe Państwo” 3/2011, s. 51-54) nie pozostawia w tej
kwestii żadnej wątpliwości: „Katedra Medycyny Sądowej UMK w Bydgoszczy już rano w
dniu katastrofy zorganizowała grupę najlepszych medyków sądowych różnych specjalizacji,
w tym antropologów, genetyków, z całej Polski, z panią prof. Barbarą Świątek, krajowym
konsultantem w dziedzinie medycyny sądowej, na czele. Zadzwoniłem do kolegów i wszyscy
zadeklarowali chęć pomocy. Ci ludzie cały czas „siedzieli na walizkach” gotowi w każdej
chwili jechać do Smoleńska. Na drugi dzień w południe dowiedziałem się – po wielu moich
telefonach, jakie wykonałem do Rządowego Centrum Antykryzysowego – że nie jesteśmy
potrzebni.”
Pamiętam swój ból ( czy raczej bul, zdaniem pana Prezydęta Cherbu Red Bul) i wściekłość,
gdy czytałem, co się działo z tymi ciałami zaraz po katastrofie i potem i do dzisiaj trzęsie mna
wściekłość, nie daje mi to spokoju. Po prostu nie daje mi spokoju. Ciała polskiej elity,
Mojego Prezydenta, pani Prezydentowej, dowódców, posłów, Pani Ani , w tym błocie… Te
szczątki, dokumenty znajdowane wiele tygodni potem przez turystów… .I znam odpowiedz,
dlaczego tak się działo. Odpowiedź jest w wywiadzie pani Kopacz, który mówi o niej
wiele…. Właśnie o niej….
Pamiętam te kłamstwa , po prostu bezczelne, ordynarne kłamstwa minister Kopacz w Sejmie
o sekcjach z udziałem Polaków, o przeoraniu terenu na dwa metry, czy ile tam, w głab ,
pamiętam zdumiewający wywiad w Dużym Formacie, gdzie starałem się doczytać jakichś
szczegółów, ale, niestety, większość wywiadu mówi o bufecie, który był darmowy, o
wiszących ubraniach, bardzo eleganckich i za darmo, o posiłkach, bardzo smacznych i za
darmo, o pokojach, w których polskie rodziny chciały mieć Internet i w końcu to
zorganizowano, o butach na szpilkach , w których nogi spuchły i o sukienkach, które
przesiąkły zapachem, o uroczych Rosjanach, którzy z takim taktem pokazywali zdjęcia,
czytam parę słów o strasznym widoku zwłok, znowu o uczynnych Rosjanach , znowu o
bufecie za darmo, o pokojach za darmo i myślę sobie- Jezu, ty skończona kretynko, pustaku,
czy to wszystko, co ten karłowaty rozumek był w stanie zarejestrować, że sukienki dla
zmarłych były ładne i za darmo i ze garnitury były eleganckie, z metkami i za darmo? I że
bufet był za darmo?
Minister, o kwalifikacjach intelektualnych wystarczających do współredagowania blogu Kasi
Tuskówny o bucikach, kremach i fryzurach. MOŻE, bo nie jestem pewien. Zwłaszcza fryz
pani Kopacz sugeruje, ze także i w tej dziedzinie nie ma ona zbyt wiele do powiedzenia. No,
ale może chociaż gotuje. Albo piecze.
Jezu, czy Premier musiał wysłać w taki dzień i z taką misją kogoś o takim intelekcie? Czy nie
było pod ręką nikogo innego? A może, strach mnie ogarnia, pani Kopacz jest właśnie filarem
intelektualnym tego rządu i dlatego ją tam wysłano? Nie było pod ręka nikogo mądrzejszego?
Jak patrzę na resztę tej żałosnej kamandy, to myślę, że to możliwe…. O, matko…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl