25) Księga Koheleta, Biblia PDF, Biblia Tysiąclecia II

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Księga Koheleta
Rozdział 1
1
Słowa Koheleta, syna Dawida, króla w Jeruzalem.
2
Marność nad marnościami, powiada
Kohelet, marność nad marnościami - wszystko marność.
3
Cóż przyjdzie człowiekowi z
całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem?
4
Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi,
a ziemia trwa po wszystkie czasy.
5
Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje
spieszy z powrotem, i znowu tam wschodzi.
6
Ku południowi ciągnąc i ku północy
wracając, kolistą drogą wieje wiatr i znowu wraca na drogę swojego krążenia.
7
Wszystkie
rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera; do miejsca, do którego rzeki płyną,
zdążają one bezustannie.
8
Mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek wyrazić
wszystkiego słowami. Nie nasyci się oko patrzeniem ani ucho napełni słuchaniem.
9
To, co
było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła
nowego nie ma pod słońcem.
10
Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: Patrz, to coś nowego -
to już to było w czasach, które były przed nami.
11
Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli,
ani też o tych, co będą kiedyś żyli, nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem.
12
Ja,
Kohelet, byłem królem nad Izraelem w Jeruzalem.
13
I skierowałem umysł swój ku temu, by
zastanawiać się i badać, ile mądrości jest we wszystkim, co dzieje się pod niebem. To
przykre zajęcie dał Bóg synom ludzkim, by się nim trudzili.
14
Widziałem wszelkie sprawy,
jakie się dzieją pod słońcem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem.
15
To, co
krzywe, nie da się wyprostować, a czego nie ma, tego nie można liczyć.
16
Tak
powiedziałem sobie w sercu: Oto nagromadziłem i przysporzyłem mądrości więcej niż
wszyscy, co władali przede mną na Jeruzalem, a serce me doświadczyło wiele mądrości i
wiedzy.
17
I postanowiłem sobie poznać mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę.
Poznałem, że również i to jest pogonią za wiatrem,
18
bo w wielkiej mądrości - wiele
utrapienia, a kto przysparza wiedzy - przysparza i cierpień.
 Rozdział 2
1
Powiedziałem sobie: Nuże! Doświadczę radości i zażyję szczęścia! Lecz i to jest
marność.
2
O śmiechu powiedziałem: Szaleństwo! a o radości: Cóż to ona daje?
3
Postanowiłem w sercu swoim krzepić ciało moje winem - choć rozum miał zostać moim
mądrym przewodnikiem - i oddać się głupocie, aż zobaczę, co dla ludzi jest szczęściem,
które gotują sobie pod niebem, dopóki trwają dni ich życia.
4
Dokonałem wielkich dzieł:
zbudowałem sobie domy, zasadziłem sobie winnice,
5
założyłem ogrody i parki i
nasadziłem w nich wszelkich drzew owocowych.
6
Urządziłem sobie zbiorniki na wodę, by
nią nawadniać gaj bogaty w drzewa.
7
Nabyłem niewolników i niewolnice i miałem
niewolników urodzonych w domu. Posiadałem też wielkie stada bydła i owiec, większe niż
wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem.
8
Nagromadziłem też sobie srebra i złota, i
skarby królów i krain. Nabyłem śpiewaków i śpiewaczki oraz rozkosze synów ludzkich:
kobiet wiele.
9
I stałem się większym i możniejszym niż wszyscy, co byli przede mną w
Jeruzalem; w dodatku mądrość moja mi została.
10
Niczego też, czego oczy moje
pragnęły, nie odmówiłem im. Nie wzbraniałem sercu memu żadnej radości - bo serce
moje miało radość z wszelkiego mego trudu; a to mi było zapłatą za wszelki mój trud.
11
I
przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce, i trudowi, jaki sobie przy
tym zadałem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem! Z niczego nie ma pożytku
pod słońcem.
12
Postanowiłem przyjrzeć się mądrości, a także szaleństwu i głupocie. Bo
czegoż jeszcze dokonać może człowiek, który nastąpi po królu, nad to, czego on już
dokonał?
13
I zobaczyłem, że mądrość tak przewyższa głupotę, jak światło przewyższa
ciemności.
14
Mędrzec ma w głowie swojej oczy, a głupiec chodzi w ciemności. Ale
poznałem tak samo, że ten sam los spotyka wszystkich.
15
Więc powiedziałem sobie: Jaki
los głupca, taki i mój będzie. I po cóż więc nabyłem tyle mądrości? Rzekłem przeto w
sercu, że i to jest marność.
16
Bo nie ma wiecznej pamięci po mędrcu tak samo, jak i po
głupcu, gdyż już w najbliższych dniach w niepamięć idzie wszystko; czyż nie umiera
mędrzec tak samo jak i głupiec?
17
Toteż znienawidziłem życie, gdyż przykre mi były
wszystkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem; bo wszystko marność i pogoń za wiatrem.
18
Znienawidziłem też wszelki swój dorobek, jaki nabyłem z trudem pod słońcem, a który
zostawię człowiekowi, co przyjdzie po mnie.
19
A któż to wie, czy mądry on będzie, czy
głupi? A władać on będzie całym mym dorobkiem, w który włożyłem trud swój i mądrość
swoją pod słońcem. I to jest marność.
20
Zacząłem więc ulegać zwątpieniu z powodu
wszystkich trudów, jakie podjąłem pod słońcem.
21
Jest nieraz człowiek, który w swej pracy
odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi,
który nie włożył w nią trudu. To także jest marność i wielkie zło.
22
Cóż bowiem ma
człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem?
23
Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce
jego nie zazna spokoju. To także jest marność.
24
Nic lepszego dla człowieka, niż żeby jadł
i pił, i duszy swej pozwalał zażywać szczęścia przy swojej pracy. Zobaczyłem też, że z
ręki Bożej to pochodzi.
25
Bo któż może jeść, któż może używać, a nie być od Niego
zależnym?
26
Bo człowiekowi, który Mu jest miły, daje On mądrość i wiedzę, i radość, a na
grzesznika wkłada trud, by zbierał i gromadził, i potem oddał temu, który się Bogu podoba.
To też jest marność i pogoń za wiatrem.
 Rozdział 3
1
Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem:
2
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
3
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
4
czas płaczu i czas
śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów,
5
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
6
czas szukania i czas
tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
7
czas rozdzierania i czas zszywania, czas
milczenia i czas mówienia,
8
czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
9
Cóż przyjdzie pracującemu z trudu, jaki sobie zadaje?
10
Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg
obarczył ludzi, by się nią trudzili.
11
Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet
wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg
dokonuje od początku aż do końca.
12
Poznałem, że dla niego nic lepszego, niż cieszyć się
i o to dbać, by szczęścia zaznać w swym życiu.
13
Bo też, że człowiek je i pije, i cieszy się
szczęściem przy całym swym trudzie - to wszystko dar Boży.
14
Poznałem, że wszystko, co
czyni Bóg, na wieki będzie trwało: do tego nic dodać nie można ani od tego coś odjąć. A
Bóg tak działa, by się Go ludzie bali.
15
To, co jest, już było, a to, co ma być kiedyś, już
jest; Bóg przywraca to, co przeminęło.
16
I dalej widziałem pod słońcem: w miejscu sądu -
niegodziwość, w miejscu sprawiedliwości - nieprawość.
17
Powiedziałem sobie: Zarówno
sprawiedliwego jak i bezbożnego będzie sądził Bóg: na każdą bowiem sprawę i na każdy
czyn jest czas wyznaczony.
18
Powiedziałem sobie: Ze względu na synów ludzkich tak się
dzieje. Bóg chce ich bowiem doświadczyć, żeby wiedzieli, że sami przez się są tylko
zwierzętami.
19
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest
jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc
człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością.
20
Wszystko idzie na jedno
miejsce: powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca.
21
Któż pozna, czy
siła życiowa synów ludzkich idzie w górę, a siła życiowa zwierząt zstępuje w dół, do
ziemi?
22
Zobaczyłem więc, że nie ma nic lepszego nad to, że się człowiek cieszy ze
swych dzieł, gdyż taki jego udział. Bo któż mu pozwoli widzieć, co stanie się potem?
 Rozdział 4
1
A dalej widziałem wszystkie uciski, jakie pod słońcem się zdarzają. I oto: łzy uciśnionych,
a nie ma, kto by ich pocieszył: ręka ciemięzców twarda, a nie ma pocieszyciela.
2
Więc za
szczęśliwych uznałem umarłych, którzy dawno już zeszli, od żyjących, których życie
jeszcze trwa;
3
za szczęśliwego zaś od jednych i drugich uznałem tego, co jeszcze wcale
nie istnieje ani nie widział spraw niegodziwych, jakie się dzieją pod słońcem.
4
Zobaczyłem
też, że wszelki trud i wszelkie powodzenie w pracy rodzi u bliźniego zazdrość. I to jest
marność i pogoń za wiatrem.
5
Głupiec zakłada swe ręce i zjada swe własne ciało.
6
Lepsza jest jedna garść pokoju niż dwie garści bogactw i pogoń za wiatrem.
7
I inną
jeszcze widziałem marność pod słońcem:
8
oto jest ktoś sam jeden, a nie ma drugiego, i
syna nawet ni brata nie ma żadnego - a nie ma końca wszelkiej jego pracy, i oko jego nie
syci się bogactwem: Dla kogóż to się trudzę i duszy swej odmawiam rozkoszy? To
również jest marność i przykre zajęcie.
9
Lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry
zysk ze swej pracy.
10
Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada,
gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł.
11
Również, gdy dwóch śpi razem,
nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje?
12
A jeśli napadnie ich jeden, to
dwóch przeciwko niemu stanie; a powróz potrójny niełatwo się zerwie.
13
Lepszy
młodzieniec ubogi, lecz mądry, od króla starego, ale głupiego, co już nie umie korzystać z
rad.
14
Wszak i król wyszedł z łona matki, i mimo swej godności królewskiej urodził się
biednym.
15
Widziałem, jak wszyscy żyjący, co chodzą pod słońcem, stanęli przy
młodzieńcu, drugim po królu, który miał zająć jego miejsce.
16
Nieprzeliczony był cały lud,
na którego czele on stanął. Ale późniejsi też nie będą z niego zadowoleni. Bo także i to
jest marność i pogoń za wiatrem.
17
Zważaj na krok swój, gdy idziesz do domu Bożego.
Zbliżyć się, aby słuchać, jest rzeczą lepszą niż ofiara głupców, bo ci nie mają rozumu,
dlatego źle postępują.
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl