2010-06, pliki PDF

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wysokość, głupcze!
seawolf, 1 czerwca, 2010 - 18:16
Dzisiaj spokojniej, cały dzień w morzu, jest chwila czasu na podciągnięcie korespondencji,
poczytanie, popisanie….Pierwsze, co mi sie rzuca w oczy, to oczywiście czarne skrzynki, a
właściwie ich brak, zamiast nich stenogramy. Nie rozumiem , dlaczego, do ciężkiej cholery
jakieś państwo przetrzymuje cos co do niego nie należy? Przecież to jest własność państwa
polskiego, podobnie, jak cały samolot i wszystko, co było na jego pokładzie. Czy może
samolot był nie spłacony, obciążony hipoteką i Rosja uzyskała sądownie stosowne kwity ,
jako zastaw? Wszystko być może , ale raczej nie sądzę. Więc co to jest, do ciężkiej cholery,
mamy niepodległe państwo, czy nie mamy? Czemu o polskich sprawach decyduje Pan Putin?
Czy dlatego, że polski rząd to zgraja pętaków o mentalności i horyzontach intelektualnych
trzecioligowych piłkarzy – amatorów? Czytam, że Jarosław nie bierze udziału w spotkaniu
BBN, Komorowski nie wpuszcza pełnomocnika rodzin….
Czyli wszystko tak, jak przewidywałem, PO nadal gra trumnami i usiłuje wpychać Jarka w
konflikt. Jakby przesłuchał, to by poseł Palikot rzucił pytanie o to, dlaczego niektórzy
politycy wykorzystują swoje stanowisko, by poznać wiedzę niedostępną cierpiącym rodzinom
ofiar.
Czytam, że Napieralski również wyszedł. Plus dla niego. Wygląda na to, że Tusk i
Komorowski usiłują nadać BBN jakiś nadzwyczajny status, poprzez precedens. Ciekawe, o co
tu chodzi….
Przecież wiadomo, ze te stenogramy będą ujawnione, po co szopka z BBN? Ani żadnej
decyzji nie może podjąć, ani w istocie żadnego prawa do takiego przesłuchania, czy raczej
przeczytania nie ma.
Piloci mówią, ze uderzał zupełny spokój w kokpicie, do ostatnich kilku sekund piloci Tutki
byli przekonani, ze wszystko jest OK, że są tam, gdzie powinni i na takiej wysokości, jak
powinni. Od początku to powtarzam, te wszystkie wrzutki- podrzutki, kto był, kto nie był w
kokpicie , kto wywierał nacisk obecnością, czy telefonem, czy telepatycznie to wszystko
KOMPLETNIE nieistotne, to zwykły szum mający zagłuszyć jedno, jedyne pytanie, które
miało i ma sens- WYSOKOŚĆ! Tak, jak kiedyś Clinton powiesił sobie nad biurkiem
„gospodarka, głupcze!‖ tak wszystkie media i wszyscy prokuratorzy w Polsce powinni mieć
wielki banner nad biurkiem : WYSOKOŚĆ!!! Wszystko inne nie ma żadnego znaczenia. Jeśli
znajdziemy odpowiedź na to jedno fundamentalne pytanie, będziemy wiedzieli wszystko.
Jeśli nie znajdziemy na to odpowiedzi, nie będziemy wiedzieli nic. Przez następne 50 i 100
lat.
Niestety, większość prorządowych mediów w Polsce powiesiła sobie nad biurkami inny
banner- TO KACZYŃSKI, GŁUPCZE! Dlatego to, co pisze , na przykład „Kommiersant‖
przechodzi bez specjalnego oburzenia.
„ Rosyjscy eksperci utrzymują, że na podstawie tonu tego niezrozumiałego zdania można
jednoznacznie powiedzieć, iż nie było w nim rozkazu kontynuowania lądowania, a tym
bardziej groźby. Wszelako rozkazu zaprzestania zniżania też w nim nie było. W ten sposób
stanowisko dowódcy specjaliści interpretują jako przyzwolenie na kontynuowanie manewru"
- przekazuje "Kommiersant".
Gazeta przekazuje, że "sprawa ewentualnej presji też została rozwiązana na korzyść polskich
urzędników". "Jak mówią rosyjscy uczestnicy badania, dowódca, rzecz jasna, przeszkadzał
pilotom przez sam fakt swojej obecności w kabinie, jednak nie mogą oni skonstatować, że to
właśnie pan Błasik zmusił pilotów do lądowania, gdyż do takiego wniosku najzwyczajniej
brakuje im obiektywnych dowodów" - podaje dziennik- "jest wątpliwe, by takie dowody
pojawiły się w przyszłości - Rosjanie nie zdołali rozszyfrować słów osoby postronnej, a
polscy specjaliści, którym udostępniono kopię nagrania, też raczej nie znajdą w słowach
generała niczego kryminalnego"
No , co za pech! RACZEJ nie znajdują! Tak się starali, ale nie udało się….Nie udało się
jednoznacznie potwierdzić winy Błasika, a tym bardziej Prezydenta. Aż bije z tego fragmentu
żal i zawód. No, ale skoro jednoznacznie się nie dało, to przynajmniej zrobiono to
niejednoznacznie, także przy życzliwym przyklaśnięciu i podchwyceniu tej idei przez krajowe
pieski Pawłowa chore z nienawiści do Kaczyńskich, którym ta nienawiść zeszła do poziomu
instynktów i odruchów.
Także pan Klich wykonał tu bardzo, bardzo dziwna robotę, naprawdę nie rozumiem, czemu
tak pracowicie w każdym kolejnym wywiadzie zaprzeczał i dezawuował po kolei wszystko
to, co mówił w wywiadzie poprzednim, po czym w następnym robił to samo z kolejnym. Na
czarna skrzynkę się nie nadaje, bo po każdym odsłuchaniu odtwarzałby co innego.
Autorytet w konserwie, czyli Cysorz Valens
seawolf, 2 czerwca, 2010 - 18:00
No i znowu Cysorz Wałęs , potomek cezarów dal glos. Dawno, dawno temu nie był jeszcze
potomkiem cezarów, tylko zwykłym kapralem, który wymyślił sobie, że , jak będzie donosił
na kolegów w jednostce, to może awansuje, może dostanie urlop, może ktoś kiedyś
przymknie oko na jakieś wpadki… Potem był młody, głupi robotnik przyuczony do
ładowania wózków akumulatorowych, którego zastraszono w czasie wypadków grudniowych,
zmuszono do rozpoznawania kolegów na zdjęciach , do donoszenia na kolegów z wydziału.
Przysięgał na krzyżyk, który nosił na szyi że będzie wiernie służył i wiernie donosił…. Już
wtedy marzył, by być przywódcą, jak wspominał, co noc śniło mu się, ze tłum go obnosi na
rękach…..Potem były Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża, do których dołączył. Przedtem,
jak wynika z akt, wykreślono agenta Bolka z powodu braku chęci współpracy. WZZ miały
pewien problem, były w większości „inteligenckie‖ potrzebowały kogoś, jak to się mówi- z
klasy robotniczej. Wygadany, charyzmatyczny Wałęsa był idealny, chociaż już wtedy parę
rzeczy budziło wątpliwości. W końcu niepohamowane gadulstwo spowodowało, że epizod z
Bolkiem wypłynął i stał się problemem. Istniało nagranie ze spotkania , na którym Wałęsa ze
łzami w oczach przysięgał kolegom z WZZ, że to się już nigdy nie powtórzy. Kaseta krążyła,
aż wręczono ja Bogdanowi Borusewiczowi. Potem kaseta zaginęła.
Potem wybuchł Sierpień. Co było potem, wszyscy wiemy. Narodził się Przywódca
Solidarności Lech Wałęsa. Płot, długopis, Jagielski, sala BHP….Ci, co go znali nagle
zrozumieli, ze wyznaczony przypadkowy figurant ich przechytrzył, było już za późno, by
ujawnić prawdę o Wałęsie. Byłoby to uderzenie w Solidarność. Jacek Kuroń przyznał, że
wiedział, ze to agent, „ale co z tego?‖. Anna Walentynowicz i Gwiazdowie próbowali mu się
przeciwstawić, ale zostali zmarginalizowani. W imię dobra Solidarności milczeli o Bolku, o
tym, że Wałęsa pojawił się w stoczni w kilka godzin za późno i nie wiadomo , jak ( płotu ,
przez który miał skakać nikt nie potrafił wskazać, a sam Wałęsa podawał chyba z pięć
różnych wersji tego , jak się znalazł w stoczni, dlaczego zakończył strajk po 3 dniach, dopiero
Walentynowicz i Pieńkowska rozpaczliwym wysiłkiem zatrzymały stoczniowców i zmusiły
Wałęsę do ogłoszenia strajku solidarnościowego).
Pamiętam ten czas, byłem w liceum, byłem całym sercem za Solidarnością, a zatem i za
Wałęsą. Pamiętam, jak dusiłem sobie intuicyjne wrażenie, ze cos z tym Wałęsą jest nie tak.
No, po prostu cos mi intuicyjnie nie pasowało. No, ale walka z komuna była najważniejsza,
mieliśmy przywódcę, przecież nikomu z Powstańców Warszawskich, na przykład nie
przyszłoby do głowy krytykować generała Bora za jakieś duperele, czy za kabotyńskie gesty,
jeśli by takie były. No i przecież wiedzieliśmy, że ubecja robi wszystko, by skompromitować
naszych przywódców, wiec nie ma co Wierzyc w jakieś fałszywki, podobnie, jak te o Kuroniu
i Michniku. Wiadomo, same kłamstwa..
Pewnego dnia, w Arłamowie ktoś podrzuca nudzącemu się Wałęsie książkę o Rzymie, nie ,
żeby zaraz czytał, ale przerzucił parę stron i nagle—ZONK!!!! Cesarz Valens. Hmmmm….
Valens, patrzcie , q… to prawie, jak……zara, zara…..ZONK!!!!! No, jasne! Jest wyjaśnienie
, skąd w drobnym cwaniaczku taki geniusz. Geny! Potomek w prostej linii Cysorza Valensa,
w którym odrodził sie jego duch , zgodnie z teorią o reinkarnacji.. W 1410, nie, w 410, nie, w
1410, nie, w 410 był cesarz Wałęs, to znaczy w Rzymie nie mieli Ę, więc pisał się Valens.
Wygonili go, konkretnie jakiś szpec z Konstantynopola go wygonił i uciekł na Słowację, do
Czechosłowacji, no, na te, na Słowiany. No, a teraz cesarz Wałęs się odnowił w Bolku, który
w związku z tym musi, pokierować sprawami wielkimi. Żeby było jasne, to są słowa Wałęsy,
nic nie zmyślam, aż takiej wyobraźni nie posiadam. Popatrzcie sami:
Ktoś znał Wałęsę, jego niepohamowane samochwalstwo, egocentryzm , lepiej, niż on sam.
Wyznaję, mam w duszy wielką zadrę związaną z Wałęsą. Głosowałem na niego, broniłem
przed kolegami, gdy wyśmiewali go, jaki to z niego ruski buc, cham, głupek, a ja walczyłem ,
jak lew. Teraz mi głupio, bo to oni mieli rację, a ja sie kompromitowałem. Chłopaki, sorry!
Potem przyszło otrzeźwienie, Nocna Zmiana, nikczemna, rozpaczliwie zła prezydentura. Ale,
pamiętam i wówczas, z zaciśniętymi zębami głosowałem na tego buca, bo na kogo miałem
głosować? Na Kwaśniewskiego? W końcu, pomyślałem, młody, głupi robotnik przestraszył
się , podpisał parę kwitów, potem zerwał współpracę.
Potem , coraz więcej faktów wskazywało, ze to nie incydent, że to nie była chwila przestrachu
odkupiona walką, ale że to całe życie Wałęsy było właśnie takie. Że ten drobny cwaniaczek
przechytrzył wszystkich. Nie komunę, a właściwie wszystkich POZA komuną. Bo ta komuna
, jak się okazało, dobrze zainwestowała przed laty i trzymała go na krótkiej smyczy, machając
przed nosem kwitami. To nas przechytrzył.
Przegrał, wylądował na wysypisku, próbował znowu, dostał 2%. Koniec. A tu nagle stał sie
cud! Salon ogłosił krucjatę do walki w kaczyzmem, a Wałęsa wszak nienawidził Kaczorów z
całego serca. Zwłoki podniesiono, otrzepano z liści, omieciono z pajęczyn, ci sami, którzy
wyśmiewali Małpę z brzytwą, teraz zaczęli intensywnie pompować nowego/starego idola. W
jednym , bardzo praktycznym celu. Miał pluć na Kaczyńskich , tylko tyle. A Bolek już tak ma
urządzone, że odrobina pochlebstw uruchamia u niego straszliwe , niepohamowane
samodurstwo. W dodatku, nagle i niespodziewanie pojawiła się nadzieja, by powalczyć o
legendę, by zakrzyczeć i zastraszyć historyków. Klasyczna transakcja- ja pluję na Kaczora, a
wy mi za to czyścicie życiorys.
15 kwietnia Janusz Stachowiak ex- SBek zeznaje pod przysięgą:
Z nazwiskiem powoda zetknąłem się po raz pierwszy w dniu rozmowy pozyskaniowej jaka
odbyła się w gmachu przy ul. Okopowej 9, a następnie po świętach Bożego Narodzenia w
trakcie opracowywania dokumentacji nowo pozyskanego TW ps. „Bolek". Moje zadanie
polegało na tym, że otrzymałem pierwszą informację pozyskaną w trakcie rozmowy
pozyskaniowej - zobowiązanie, które nie było typowym, zobowiązaniem do współpracy, ale
zobowiązaniem do zachowania w tajemnicy faktu udzielania pomocy SB i podpisane było
„Lech Wałęsa — Bolek". Te dokumenty otrzymałem od pracownika, któremu bezpośrednio
podlegałem, tj. nieżyjącego już, a będącego wówczas kapitanem - Zenona Ratkiewicza. Z
dokumentów jakie otrzymałem wynikało, że TW „Bolek" został pozyskany wspólnie przez
kapitana Henryka Rapczyńskiego z Olsztyna i kapitana Edwarda Graczyka z tej samej
jednostki.
To o Bolku w stoczni. Ale to juz żaden news. Ciekawsze jest dalej. To o kapowaniu w czasie
służby w wojsku.
W trakcie sprawdzeń otrzymałem z zarządu WSW w Warszawie informację, że Lech Wałęsa
figuruje jako były tajny współpracownik WSW. W związku z tym wystosowałem pismo do
tej jednostki, tj. jej archiwum skąd otrzymałem kartę ewidencyjną źródła. Nie pamiętam jaki
pseudonim tam był określony. W każdym razie była to karta koloru morskiego, formatu A4.
Były tam wszystkie dane żołnierza służby zasadniczej oraz dane dot. przebiegu współpracy ze
źródłem, tj. data pozyskania, kto pozyskał, w jaki sposób, przebieg krótki współpracy, data i
powód zakończenia współpracy. W związku z tym, że ten dokument musiałem
bezwarunkowo zwrócić do WSW sporządziłem notatkę z przeglądu tego dokumentu, tj. w
sumie opisałem cały dokument. To była sprawa WSW.
A to o kapowaniu przed przeprowadzką do Gdańska.
Z notowań operacyjnych prowadzonych przez Centralę - Biuro C, tj. archiwum milicyjne
rejestracji wynikało, że Lech Wałęsa figuruje również jako byłe źródło informacji. Nie
pamiętam dokładnie miejsca, ale chodzi chyba o rejon Lipna, tj. jedna z jednostek tego rejonu
zarejestrowała Lecha Wałęsę jako byłe, krótkotrwałe źródło informacji. Również do tej
jednostki wystąpiłem z prośbą o przekazanie dokumentów jakie na ten temat posiada;
Otrzymałem krótką półstronnicową informację, że Lech Wałęsa został pozyskany jako
osobowe źródło informacji w celu wykrycia nagminnych kradzieży sprzętu w Państwowym
Ośrodku Maszynowym. Jednak z uwagi na niechęć do współpracy po kilku nieefektywnych
spotkaniach współpraca została rozwiązana.
TW ps. „Bolek" był oceniany jako źródło bardzo wartościowe, perspektywiczne, również
wchodził w skład tworzonego Komitetu Strajkowego do planowanego strajku na 19-20
stycznia. W związku z tym, że był wysoko oceniany i zaangażowany w swoją pracę,
pułkownik postanowił bezpośrednio porozmawiać z nim na temat ewentualnej możliwości
zapobieżenia lub ograniczenia mających nastąpić strajków. W czasie tego spotkania z pułk.
Jaworskim TW ps. „Bolek" otrzymał jednorazowo 1500 zł wynagrodzenia. Na podstawie
opracowanych dokumentów nie miałem żadnych wątpliwości, że TW ps. „Bolek" to Lech
Wałęsa.
Możliwe były różne warianty w tej sytuacji :
a/ No, co wy, ubekowi wierzycie???
b/ No, co wy, w czasie żałoby????
c/ Nic nie napiszą
W sumie wygrała opcja c/. Jakieś oszołomstwo napisało cos na paru blogach, gdzieś tam
wspomniano mimochodem, ze jakiś ubek cos zeznał. Niczego to nie zmieniło, Wałęsa nadal
zażywa sławy Ukochanego Przywódcy, Mędrca Europy, Autorytetu na wszystkie okazje, a
już zwłaszcza na okazję dokopania Kaczorom, teraz już głównie jednemu, ale i temu
Zabitemu tez można dokopać, a co!
Teraz, gdy mimo rozpaczliwych wysiłków mediów i służb rosyjskich wspomaganych na
zasadzie czy to wolontariatu, czy tzw „opołczenia‖ przez naszych lokalnych piesków
Pawłowa, którym nienawiść do Kaczyńskich zeszła do poziomu instynktów i odruchów, nie
daje się obciążyć Kaczyńskich odpowiedzialnością za tragedie, uruchamia się , jak chłopaka
do bicia, Ałtoryteta. Niech choć trochę popluje, zawsze jakiś procent elektoratu się zastanowi:
a może kurna, tak było???? Bo to z temy Kaczoramy, to wszystkie mówią, że nakrzyczał na
pilota, aż mu Klich musiał medal dać na uspokojenie! Teraz też pewnie nakrzyczał, albo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl