24.(2) Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia, Rekolekcje, oo.jezuici - Rekolekcje adwentowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia? / Życie i wiara / Duchowość /...
Duma to synonim podstawowego zaufania, pewności siebie i wiary w pomyślny dalszy
ciąg życia. Gdy dziecko stawia pierwszy krok, pokonuje własny lęk, samodzielnie kończy
pierwszą układankę, widzi w oczach rodziców dumę, którą na zasadach empatycznego
rezonansu absorbuje w siebie i uczy się dumy z własnych osiągnięć. Cieszy się i
odważniej robi następny krok, rozpędzając tym samym koło zamachowe rozwoju, które
uzdolni je do pokonania kolejnych trudnych zadań. Każde pomyślne zwieńczenie
następnego kroku naprzód jest powodem do zasłużonej dumy, która wcale nie kłóci się
z wdzięcznością Bogu, lecz przeciwnie jest jej pomnożeniem, bo to Bóg daje siły i
potrzebny zapał. A w ostatecznym rozrachunku to Bóg zastępuje dumne spojrzenie
rodziców czy kolejnych osób znaczących. To On jest z nas dumny i tę zdrową dumę,
dumę dzieci Bożych, w nas rozwija. Czas zerwać z Sartrowską karykaturą Boga jako
złośliwego podglądacza, a przywrócić Mu ewangeliczną postać dobrego i miłosiernego
Ojca, który widzi w ukryciu (Mt 6, 4) każde dobro i otacza nas swoją troską.
Nieustanna wdzięczność jest tą postawą, do której gorąco namawia nas św. Paweł,
niczym do jednej z najważniejszych chrześcijańskich cnót: A cokolwiek mówicie lub
czynicie, wszystko [niech będzie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego
(Kol 3, 17); W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża (1 Tes 5, 18);
Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa (Ef 5,
20). Wbrew pozorom wdzięczność jest postawą, której trudno się nauczyć. Raczej
wydaje się darem łaski Bożej lub owocem współpracy z nią, a jej zwiastunem jest
głęboka przemiana sposobu postrzegania siebie i świata. Główną treścią tego nowego
sposobu patrzenia na świat jest przekonanie, że wszystko jest darem Boga, wszystko
jest łaską. A jeśli tak, to nieustanna wdzięczność jest jedyną proporcjonalną
odpowiedzią człowieka.
Punkt 2. Prosić o łaskę poznania grzechów
Pomoc Boga jest konieczna. By dostrzec uczucia i emocje czy też –mówiąc po ignacjańsku – poruszenia duchowe, które
wymagają oczyszczenia i uporządkowania, człowiek potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i doświadczenia miłości
bezwarunkowej. A takie warunki zapewnia tylko Bóg. Dotykając bowiem korzeni zła, uruchamiamy jednocześnie nieświadome
mechanizmy obronne, czyli cały system psychicznych bloków i zapór, które skutecznie oddzielają nas od trudnej prawdy o nas
samych, innych i świecie. Z pewnością łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż zwykłemu śmiertelnikowi
przyłapać się na „wypieraniu, intelektualizowaniu czy projekcji”, tym bardziej że poczciwe mechanizmy obronne niczym
dobroduszny wewnętrzny cenzor dbają przecież o nasze psychiczne dobre samopoczucie. Barwnych przykładów dostarcza nam
sama Biblia, choćby historia uświadamiania grzechu pierwszym ludziom czy królowi Dawidowi. Jedynie w kontraście z
absolutnym dobrem i miłością, jakie daje Bóg, człowiek przyzna się do drobnych fałszów, przekłamań, zniekształceń
rzeczywistości, które pozwalają mu utrzymać dobre mniemanie o sobie i o własnym sądzie na temat rzeczywistości. Jedynie
wobec miłości miłosiernej człowiek gotów jest wyrzec się tego dobra cząstkowego, o które tak troszczy się i niepokoi na co
dzień.
Punkt 3. Żądać od duszy swojej zdania sprawy
W tym punkcie św. Ignacy zachęca, by „żądać od duszy swojej zdania sprawy” (Ćd 43) ze stanu jakiejś rzeczy. W naszych
rozważaniach ograniczymy się tylko do kilku negatywnych uczuć – smutku, agresji i zazdrości – które opanowując nasze serca,
prowadzą bądź do wielu grzechów i zaniedbań, bądź do ewangelicznej zatwardziałości serca. Mówiąc „negatywne uczucia”, nie
chcę powiedzieć złe czy niepożądane, czyli jednoznacznie skazane na usunięcie. Porządkowanie uczuć nie oznacza bowiem
eliminowania. Wręcz przeciwnie, zwłaszcza te uczucia powinny być badane i wysłuchiwane, ponieważ odsłaniają najboleśniejsze
prawdy o nas samych. Dlatego przestrzegam przed pochopnym moralizowaniem uczuć i emocji, które nie prowadzi do niczego
innego, jak tylko do ich nieświadomego wypierania i ostatecznie do kamuflowania prawdziwych przyczyn zatwardziałości serca.
Uczucia i emocje tak się mają do moralności, jak wiatry i wichry do nieszczęśliwych wypadków na morzu. Tylko ignorant może
zrzucać na nie odpowiedzialność za własne życie.
Powodów do smutku jest wiele. Biorąc pod uwagę naszą polską skłonność do narzekania, należałoby je dzielić na połowę, by
uzyskać przybliżoną miarę problemów. Pierwszym przedmiotem refleksji uczyńmy więc naszą narodową zdolność do
narzekania. Najbardziej znanym zjawiskiem, które tę tendencję katalizuje, są powszechne plotki i obmowy. Nic tak szybko i
łatwo nie tworzy poczucia jedności jak wspólny wróg lub przeciwnik, wobec którego trzeba podjąć właściwe kroki i
odpowiednio się ustosunkować. Dlatego – bardziej lub mniej świadomie – poszukujemy sojuszników w rodzinach, miejscach
pracy lub kościelnych wspólnotach. Zaś nasi środowiskowi wrogowie dość szybko przekształcają się w kozłów ofiarnych, na
których barki składamy wszystkie nieszczęścia, jakie nas trapią.
Kolejnym powodem smutku i jego źródłem jest dość powszechna frustracja. Można ją dostrzec nie tylko u osób
1 z 2
20101215 11:15
Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia? / Życie i wiara / Duchowość /...
Kolejnym powodem smutku i jego źródłem jest dość powszechna frustracja. Można ją dostrzec nie tylko u osób
sfrustrowanych, którym nie powiodło się w życiu, bo nie sprostały wyzwaniom czy własnym ambicjom, i żyją naznaczone tym
niepowodzeniem. Frustracja widoczna jest także u tych, którzy są naszą dumą i naszymi przywódcami. Przejawia się ona
choćby w tym, że są zniechęceni do współpracy, proponowania nowych rozwiązań, podejmowania wspólnych inicjatyw czy
chociażby wspólnego rozeznania. Liczy się tylko status quo i ewentualna walka o władzę.
Swoistym owocem tej frustracji jest „nasz polski sposób postępowania”, który można by streścić potocznym „Róbmy swoje!”.
Sfrustrowani zamykamy się w naszych małych ojczyznach i robimy swoje: jedni popadają w nałogi i uzależnienia, wypełniając
minimum z nałożonych obowiązków, drudzy robią swoje, osiągając często wybitne i uznawane na zewnątrz wyniki w pracy
naukowej, społecznej czy jakiejkolwiek innej. Powodem do smutku jest jednak to, że ten styl się utrwala, zamiast zanikać.
Trwa nieustanna walka postu z karnawałem, gdzie post dotyczy dobra publicznego, a karnawał życia osobistego, gdzie każdy
sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
2 z 2
20101215 11:15
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl charloteee.keep.pl
Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia? / Życie i wiara / Duchowość /...
Duma to synonim podstawowego zaufania, pewności siebie i wiary w pomyślny dalszy
ciąg życia. Gdy dziecko stawia pierwszy krok, pokonuje własny lęk, samodzielnie kończy
pierwszą układankę, widzi w oczach rodziców dumę, którą na zasadach empatycznego
rezonansu absorbuje w siebie i uczy się dumy z własnych osiągnięć. Cieszy się i
odważniej robi następny krok, rozpędzając tym samym koło zamachowe rozwoju, które
uzdolni je do pokonania kolejnych trudnych zadań. Każde pomyślne zwieńczenie
następnego kroku naprzód jest powodem do zasłużonej dumy, która wcale nie kłóci się
z wdzięcznością Bogu, lecz przeciwnie jest jej pomnożeniem, bo to Bóg daje siły i
potrzebny zapał. A w ostatecznym rozrachunku to Bóg zastępuje dumne spojrzenie
rodziców czy kolejnych osób znaczących. To On jest z nas dumny i tę zdrową dumę,
dumę dzieci Bożych, w nas rozwija. Czas zerwać z Sartrowską karykaturą Boga jako
złośliwego podglądacza, a przywrócić Mu ewangeliczną postać dobrego i miłosiernego
Ojca, który widzi w ukryciu (Mt 6, 4) każde dobro i otacza nas swoją troską.
Nieustanna wdzięczność jest tą postawą, do której gorąco namawia nas św. Paweł,
niczym do jednej z najważniejszych chrześcijańskich cnót: A cokolwiek mówicie lub
czynicie, wszystko [niech będzie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego
(Kol 3, 17); W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża (1 Tes 5, 18);
Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa (Ef 5,
20). Wbrew pozorom wdzięczność jest postawą, której trudno się nauczyć. Raczej
wydaje się darem łaski Bożej lub owocem współpracy z nią, a jej zwiastunem jest
głęboka przemiana sposobu postrzegania siebie i świata. Główną treścią tego nowego
sposobu patrzenia na świat jest przekonanie, że wszystko jest darem Boga, wszystko
jest łaską. A jeśli tak, to nieustanna wdzięczność jest jedyną proporcjonalną
odpowiedzią człowieka.
Punkt 2. Prosić o łaskę poznania grzechów
Pomoc Boga jest konieczna. By dostrzec uczucia i emocje czy też –mówiąc po ignacjańsku – poruszenia duchowe, które
wymagają oczyszczenia i uporządkowania, człowiek potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i doświadczenia miłości
bezwarunkowej. A takie warunki zapewnia tylko Bóg. Dotykając bowiem korzeni zła, uruchamiamy jednocześnie nieświadome
mechanizmy obronne, czyli cały system psychicznych bloków i zapór, które skutecznie oddzielają nas od trudnej prawdy o nas
samych, innych i świecie. Z pewnością łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż zwykłemu śmiertelnikowi
przyłapać się na „wypieraniu, intelektualizowaniu czy projekcji”, tym bardziej że poczciwe mechanizmy obronne niczym
dobroduszny wewnętrzny cenzor dbają przecież o nasze psychiczne dobre samopoczucie. Barwnych przykładów dostarcza nam
sama Biblia, choćby historia uświadamiania grzechu pierwszym ludziom czy królowi Dawidowi. Jedynie w kontraście z
absolutnym dobrem i miłością, jakie daje Bóg, człowiek przyzna się do drobnych fałszów, przekłamań, zniekształceń
rzeczywistości, które pozwalają mu utrzymać dobre mniemanie o sobie i o własnym sądzie na temat rzeczywistości. Jedynie
wobec miłości miłosiernej człowiek gotów jest wyrzec się tego dobra cząstkowego, o które tak troszczy się i niepokoi na co
dzień.
Punkt 3. Żądać od duszy swojej zdania sprawy
W tym punkcie św. Ignacy zachęca, by „żądać od duszy swojej zdania sprawy” (Ćd 43) ze stanu jakiejś rzeczy. W naszych
rozważaniach ograniczymy się tylko do kilku negatywnych uczuć – smutku, agresji i zazdrości – które opanowując nasze serca,
prowadzą bądź do wielu grzechów i zaniedbań, bądź do ewangelicznej zatwardziałości serca. Mówiąc „negatywne uczucia”, nie
chcę powiedzieć złe czy niepożądane, czyli jednoznacznie skazane na usunięcie. Porządkowanie uczuć nie oznacza bowiem
eliminowania. Wręcz przeciwnie, zwłaszcza te uczucia powinny być badane i wysłuchiwane, ponieważ odsłaniają najboleśniejsze
prawdy o nas samych. Dlatego przestrzegam przed pochopnym moralizowaniem uczuć i emocji, które nie prowadzi do niczego
innego, jak tylko do ich nieświadomego wypierania i ostatecznie do kamuflowania prawdziwych przyczyn zatwardziałości serca.
Uczucia i emocje tak się mają do moralności, jak wiatry i wichry do nieszczęśliwych wypadków na morzu. Tylko ignorant może
zrzucać na nie odpowiedzialność za własne życie.
Powodów do smutku jest wiele. Biorąc pod uwagę naszą polską skłonność do narzekania, należałoby je dzielić na połowę, by
uzyskać przybliżoną miarę problemów. Pierwszym przedmiotem refleksji uczyńmy więc naszą narodową zdolność do
narzekania. Najbardziej znanym zjawiskiem, które tę tendencję katalizuje, są powszechne plotki i obmowy. Nic tak szybko i
łatwo nie tworzy poczucia jedności jak wspólny wróg lub przeciwnik, wobec którego trzeba podjąć właściwe kroki i
odpowiednio się ustosunkować. Dlatego – bardziej lub mniej świadomie – poszukujemy sojuszników w rodzinach, miejscach
pracy lub kościelnych wspólnotach. Zaś nasi środowiskowi wrogowie dość szybko przekształcają się w kozłów ofiarnych, na
których barki składamy wszystkie nieszczęścia, jakie nas trapią.
Kolejnym powodem smutku i jego źródłem jest dość powszechna frustracja. Można ją dostrzec nie tylko u osób
1 z 2
20101215 11:15
Dlaczego nie lubimy rachunku sumienia? / Życie i wiara / Duchowość /...
Kolejnym powodem smutku i jego źródłem jest dość powszechna frustracja. Można ją dostrzec nie tylko u osób
sfrustrowanych, którym nie powiodło się w życiu, bo nie sprostały wyzwaniom czy własnym ambicjom, i żyją naznaczone tym
niepowodzeniem. Frustracja widoczna jest także u tych, którzy są naszą dumą i naszymi przywódcami. Przejawia się ona
choćby w tym, że są zniechęceni do współpracy, proponowania nowych rozwiązań, podejmowania wspólnych inicjatyw czy
chociażby wspólnego rozeznania. Liczy się tylko status quo i ewentualna walka o władzę.
Swoistym owocem tej frustracji jest „nasz polski sposób postępowania”, który można by streścić potocznym „Róbmy swoje!”.
Sfrustrowani zamykamy się w naszych małych ojczyznach i robimy swoje: jedni popadają w nałogi i uzależnienia, wypełniając
minimum z nałożonych obowiązków, drudzy robią swoje, osiągając często wybitne i uznawane na zewnątrz wyniki w pracy
naukowej, społecznej czy jakiejkolwiek innej. Powodem do smutku jest jednak to, że ten styl się utrwala, zamiast zanikać.
Trwa nieustanna walka postu z karnawałem, gdzie post dotyczy dobra publicznego, a karnawał życia osobistego, gdzie każdy
sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
2 z 2
20101215 11:15
[ Pobierz całość w formacie PDF ]