325962, Różne, materiały instruktażowe

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stanowisko w sprawie stanowiska
Wojciech Święcicki
Motto: Za stanowisko idealne ktoś kiedyś dostanie Nobla...
W „Taterniku" 2/1988 ukazał się bardzo ważny artykuł Henryka Mierzejewskiego,
zatytułowany ,,0 wykorzystaniu punktów asekuracyjnych na stanowisku". Główną myśl autora
można streścić w słowach: Energię upadku wspinacza wolno skierować wprost na punkty
stanowiskowe tylko wtedy, jeśli są one absolutnie pewne. Przy braku zaufania do nich, do procesu
hamowania upadku należy włączyć ciało asekurującego, licząc się nawet z możliwością wyrwania
go ze stanowiska.
Przyjęcie takich założeń wydaje się być ze wszech miar słuszne, gdyż oddalają one, na ile
jest to tylko możliwe, groźbę wyrwania całego stanowiska asekuracyjnego wraz z jego obsługą.
Mając na uwadze powyższe wskazówki teoretyczne, warto prześledzić, jak w praktyce asekurują się
rozmaite nacje. Ciekawych informacji na ten temat dostarczają zarówno liczne podręczniki
wspinaczki, jak i potoczne obserwacje czynione „w skałach i lodach świata”. Wystarczy
umiarkowana bystrość, aby zauważyć „narodowy" charakter preferowanych sposobów asekuracji
oraz typowe dla nich błędy.
Generalnie można dokonać podziału na szkołę niemiecką oraz resztę świata, gdyż
zasadniczo tylko wspinacze niemieckojęzyczni prowadzą asekurację bezpośrednio z punktów
stanowiskowych. Wszyscy inni na różne sposoby realizują postulat włączenia do łańcucha
asekuracyjnego ciała osoby ubezpieczającej. Problem polega na tym, że albo nikt nie ma ochoty na
to, by stosować rozwiązania oferowane przez inne szkoły, albo bezkrytycznie aplikuje obce metody,
które w konkretnych sytuacjach mogą być zupełnie nieodpowiednie. Trzeba sobie wyraźnie
powiedzieć, że nie ma uniwersalnej recepty na każdą okazję. Można jedynie pokusić się o próbę
znalezienia takich rozwiązań, które sprawdzą się w większości typowych sytuacji. Zanim to
uczynimy, przeanalizujmy różne koncepcje budowy stanowiska asekuracyjnego.
Szkoła polska
W polskiej teorii asekuracji mocno zakorzeniony jest pogląd akcentujący ochronę
stanowiska poprzez amortyzujące działanie ciała osoby ubezpieczającej. Za zasadę przyjmuje się
rozdzielenie funkcji punktów asekuracyjnych na stanowisku, gdzie jeden z nich (lepszy!?) spełnia
rolę punktu autoasekuracyjnego, drugi zaś służy do przepięcia liny biegnącej do partnera (rys. 1).
Asekurujemy się przez opasanie ciała liną lub - coraz częściej - przez wpięty do uprzęży przyrząd.
Takie rozwiązanie chroni do ostatka punkt autoasekuracyjny, gdyż najpierw zostaje obciążony
(wyrwany) punkt przelotowy na stanowisku, potem następuje wyrwanie asekurującego, a dopiero
na końcu zostaje obciążone „auto".
Polski Związek Alpinizmu – Taternik 1995(1)
Kontrowersyjną natomiast sprawą jest rozstrzygnięcie, który z punktów na stanowisku jest
lepszy i zasługuje na miano autoasekuracyjnego. Błąd w ocenie może spowodować upadek ze
stanowiska, co tylko w najlepszym przypadku kończy się na strachu...
Wydaje się słuszne, że wskazania rodzimej szkoły można stosować tam, gdzie na
stanowisku mamy dwa dobre haki lub równie niezawodne - hak i kostkę. Asekurację na takim
stanowisku należy zawsze wpinać do haka - nigdy do kostki.
Najczęściej spotykanym błędem u polskich wspinaczy jest zbyt długie „auto", co w
przypadku wyrwania ze stanowiska pociąga za sobą dwa skutki. Po pierwsze, ubezpieczający sam
może doznać obrażeń, a po drugie, wskutek chwilowej dezorientacji może on utracić kontrolę nad
przesuwaniem się liny, co w konsekwencji oznacza niebezpieczne wydłużenie lotu partnera
Szkoła niemiecka
Wspinacze niemieckojęzyczni, a ostatnio również czescy, pozostają pod silnym wpływem
doktryny Pita Schuberta. Na drodze eksperymentów ustalił on mianowicie, że wyrwanie ze
stanowiska osoby ubezpieczającej w stosunkowo małym stopniu ochrania „auto", natomiast stwarza
ryzyko zmniejszenia jej sprawności w kluczowym momencie wychwytywania odpadnięcia. Drugim
ważnym spostrzeżeniem było stwierdzenie faktu, że dwa punkty pracujące wspólnie są pewniejsze,
niż jeden, jeśli tylko spełnić warunek, aby kąt łączących je pętli nie przekraczał 90 stopni. W ten
Polski Związek Alpinizmu – Taternik 1995(1)
sposób powstaje stanowisko samonastawne, a zakręcany karabinek typu HMS, wpięty w utworzony
przez przekręcenie pętli „precelek", jest Jego punktem centralnym. Asekuracja jest prowadzona z
owego karabinka z pomocą półwyblinkl, a sam ubezpieczający wpina się do jednego z punktów na
stanowisku (rys. 2). Przyjęcie takiej koncepcji sprawia, że energia upadku godzi
bezpośrednio
w
stanowisko, które może tej niezwykle trudnej próbie nie sprostać. Wyrwanie jednego punktu
powoduje
dynamiczne
obciążenie punktu drugiego...
Widoczne są natomiast dwie istotne zalety. Stanowisko samonastawne działa automatycznie
w wielu kierunkach, zaś ubezpieczający może precyzyjnie kontrolować przesuwanie się liny, gdyż
szarpnięcie nie powoduje wyrwania go ze stopnia czy półki. Reasumując, można zaryzykować
wniosek, że stanowisko typu niemieckiego jest bezkonkurencyjne przy absolutnie pewnych
punktach asekuracyjnych, pod warunkiem jednak, że są to haki lub spity.
W razie potrzeby założenia stanowiska wyłącznie z kostek, friendów lub innych przyrządów
pracujących tylko w jednym kierunku, konieczne jest zbudowanie go w kształcie litery „Y", gdzie
Polski Związek Alpinizmu – Taternik 1995(1)
punkty stanowiskowe są chronione przed wyrwaniem do góry przez dodatkowy punkt kontrujący
oraz przez ciało wspinacza przypięte krótkim „autem" do punktu centralnego. Warto tutaj zwrócić
uwagę, że stanowisko założone z dwóch kostek zamocowanych przeciwstawnie jest w gruncie
rzeczy stanowiskiem z jednym tylko punktem asekuracyjnym.
Szkoła francuska
Wspinacze francuscy, a także włoscy, stosunkowo rzadko wykorzystują Ideę stanowiska
samonastawnego, a jeżeli już to robią, to autoaseku-rację wpinają do punktu centralnego, zaś
przyrząd asekuracyjny (najczęściej ósemkę) - do uprzęży. Za zasadę przyjmuje się obciążenie
punktów asekuracyjnych ciężarem osoby ubezpieczającej, co upodabnia nieco stanowisko
francuskie do wersji ,,Y". Zostaje zatem spełniony podstawowy warunek stawiany przez szkołą
polską, a mianowicie włączenie do układu asekuracyjnego ciała człowieka. Pozostają jednak stare
mankamenty. Nadal istnieje ryzyko utraty kontroli nad przesuwem liny, gdyż wyrwanie
któregokolwiek z punktów stanowiskowych powoduje gwałtowne obsunięcie się ubezpieczającego.
Co więcej drugi punkt na stanowisku znów zostaje obciążony dynamicznie, co jak już wykazano -
grozi wyrwaniem całego stanowiska. Najbardziej niebezpieczna jest sytuacja, kiedy słabszy punkt
jest usytuowany znacznie powyżej punktu mocniejszego.
Polski Związek Alpinizmu – Taternik 1995(1)
Dlatego w szkole francuskiej znacznie częściej łączy się punkty stanowiskowe za
pośrednictwem 2 niezależnych pętli o dobranej długości (rys. 3) lub z pomocą liny, co nawiasem
mówiąc jest wyjątkowo łatwe przy zastosowaniu liny dwużyłowej, gdzie po prostu jedną żyłę
przypina się do jednego punktu, a drugą do drugiego. Wspinacze romańscy często też przepinają (za
pośrednictwem dodatkowego karabinka) linę biegnącą do partnera przez wyżej usytuowany punkt
stanowiskowy, który jest przez nich nazywany punktem wysy-łowym.
Szkole francuskiej można zarzucić nadużywanie ósemki zjazdowej do asekuracji. Jak
wiadomo ma ona niewielkie siły hamowania, zwłaszcza przy zastosowaniu liny pojedynczej, a
także nie jest zbyt wygodna w użyciu. W skrajnie niekorzystnych sytuacjach (np. lot znad
stanowiska przed założeniem pierwszego punktu przelotowego) daje znikome szanse prawidłowego
wyhamowania odpadnięcia.
Szkoła brytyjska
Brytyjczycy poszli nieco odmiennym tropem niż wspinacze kontynentalni. Wyspiarska
teoria asekuracji zaleca dwie zasady warte skrótowego omówienia. Po pierwsze, centralny punkt
stanowiskowy zawsze znajduje się na uprzęży asekurującego, a po drugie, poszczególne punkty na
stanowisku są łączone w specyficznie angielski sposób. Ich metoda polega na przepięciu liny przez
punkt stanowiskowy jak przez punkt przelotowy, a następnie zamocowaniu jej na karabinku przy
uprzęży za pomocą wyblinki. Przy większej ilości punktów na stanowisku po prostu powiela się
ilość przepięć tyle razy ile trzeba. Asekurację prowadzi się z centralnego punktu na uprzęży,
najczęściej z pomocą płytki Stichta (rys. 4).
Polski Związek Alpinizmu – Taternik 1995(1)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl