324840, Różne, materiały instruktażowe

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Asekurujemy i jedziemy
Darek Porada
Żyjemy w czasach, gdy rozpasany kapitalizm zawitał w nasze progi i coraz lepiej zaopatruje
rynek sportów wspinaczkowych w mnóstwo mniej lub bardziej udanych przyrządów do asekuracji i
zjazdów. Postanowiłem więc pokusić się o subiektywny opis niektórych z nich. W moim
przekonaniu nie ma przyrządów, które sprawdzają się doskonale zarówno w czynnościach
asekuracyjnych, jak i zjazdowych.
Moim zdaniem idealny przyrząd asekuracyjny to taki, który nie wymaga koncentracji na
samym sobie - rozumiem przez to, że jego obsługa jest jednoznaczna. Operowanie linami pozwala
na wypuszczanie i wybieranie w mało absorbujący sposób. Analogiczne cechy powinien posiadać
przyrząd do zjazdu. Z doświadczenia wynika, że połączenie funkcji asekuracyjnych i zjazdowych w
jednym przyrządzie nie jest takie proste.
Przyrząd do asekuracji jest urządzeniem takim samym, jak np. otwieracz do puszek.
Wykonuje swoją pracę lepiej lub gorzej. Ideał pracuje dobrze zarówno podczas asekuracji, jak i w
zjazdach.
Jakie czynniki określają przydatność danego przyrządu ?
Są to właściwości czysto fizyczne, takie jak:

masa, gabaryt i poręczność

atest wytrzymałości oraz certyfikat bezpieczeństwa
oraz użytkowe:

płynność przesuwu liny, podatność na skręcanie liny

łatwość utrzymywania partnera na zablokowanej linie

możliwość bezpiecznego zablokowania liny w przyrządzie

siła, jaką trzeba użyć do miękkiego podawania -hamowania liny

praca w trudnych warunkach - mokra lina lub zalodzona.
Czynnik określający stopień odporności na ludzką pomysłowość jest tu celowo pomijany.
Każdy z
przyrządów posiada instrukcję obsługi
- niestosowanie się do zaleceń producenta oraz
ignorowanie elementarnych zasad asekuracji powoduje narażanie się na niepotrzebne ryzyko.
Powstaje paradoks
- zamiast zwiększenia bezpieczeństwa dokładamy jeszcze jeden czynnik zagrożeniowy.
Ogólne doświadczenia zdają się wskazywać, że na komfort pracy z danym przyrządem największy
wpływ ma jakość i grubość liny, której używamy.
Polski Związek Alpinizmu – Taternik (1992/2)
Ósemka
Stary dobry patent, chciałoby się rzec. No cóż, nie jestem fanem tego przyrządu. Ósemka -
przeznaczona właśnie do zjazdu, jak się jednak okazuje wcale nie ma najlepszych notowań,
ponieważ w koszmarny sposób skręca liny. Istnieje splot okoliczności powodujący możliwość
obsunięcia się liny w górnym uchu, co kończy się zablokowaniem przyrządu. Stosowanie jej do
zjazdu w metodzie tzw. wysokiego przyrządu poprawia trochę kontrolę nad zjazdem. Metodą godną
polecenia jest sposób wpinania i transportu ósemki. Po prostu wpinamy ją za duże ucho do
karabinka transportowego. Zakładając zjazd - przekładamy linę przez duże ucho i wypinając
karabinek z dużego ucha wpinamy od razu w ucho małe. Przy zakończeniu zjazdu wypinamy
karabinek z małego ucha i wpinamy od razu do dużego i przyrząd dalej jest pod kontrolą - po prostu
trudniej go zgubić. Uwaga ta dotyczy głównie zachowania się w terenie, gdzie istnieje ciąg zjazdów
- lub w czasie wycofu ze ściany.
Metoda, którą od niedawna znowu się lansuje przez różnych „lokalnych matadorów", a
mianowicie tzw. szybka ósemka jest pewną odmianą rosyjskiej ruletki. Stosowanie jej do
asekurowania partnera, jako prowadzącego, wyzwala dodatkową porcję adrenaliny. W przypadku
niespodziewanego odpadnięcia prowadzącego zbyt duży poślizg liny w przyrządzie może
doprowadzić do nie kontrolowanego wypuszczenia liny. Co dalej? Każdy sam sobie dopowie dalszy
scenariusz. Oczywiście sceptycy zarzucą mi demonizowanie problemu. Bo jakoś to będzie.
Istnieje również tendencja stosowania ósemki jako płytki Stichta - małe ucho w ósemce
służy jako miejsce przewleczenia liny blokowanej od dołu karabinkiem. Ósemka firmy TRANGO
posiada grube małe ucho, a w instrukcji jako alternatywny podany jest schemat wpinania liny
właśnie w ten sposób. Nie jest to jakaś wymyślna teoria - tylko po co?
Pozytywną cechą ósemki jest to, że w odróżnieniu od płytki czy kubka, w zadowalający
sposób zachowuje się na zalodzonych linach. Bardziej miękko i bez zacięć można w niej się
opuszczać -lina przepływa przez przyrząd bez mocnych przeła-mań i po dość dużej płaszczyźnie.
Generalnie ósemka jest przyrządem umożliwiającym asekurację i zjazdy, posiada cechy
uniwersalne (pracuje na różnych linach połówkowych i pojedynczych), jak mówiłem na początku,
to mój ułubiony przyrząd
Polski Związek Alpinizmu – Taternik (1992/2)
Płytki
Zdecydowanie lepsze notowania posiada płytka Stichta i jej rozwinięcie - kubek. Płytki
występują ze sprężyną lub bez. Sprężyna powoduje, że lina nie zakleszcza płytki na karabinku w
razie gwałtownego udaru lub szarpnięcia, pomaga bardziej miękko prowadzić linę w przyrządzie.
Wadą płytek jest generalnie duży kąt przegięcia liny w przyrządzie co powoduje znaczne
naprężenia krawędziowe w linie, a przy dużej prędkości zjazdu powoduje osypywanie się na kolana
jadącego materiału z którego wykonana jest lina. Prostota obsługi stawia je w gronie faworytów
pod względem uniwersalności.
Kubek jest amerykańską odpowiedzią na doskonały pomysł Europejczyków. Jego prostota
poraża bardziej niż nam się wydaje. Jedynie finezja kolorów i kształtu może zadziwić. Kubek
posiada jedną niedogodność. A właściwie dwie. Przepychanie mokrej liny przez wnętrze kubka
wyrabia nam cierpliwość i siłę w palcach. Trudne do uniknięcia szarpanie w czasie zjazdu wystawia
na próbę nasze punkty z których założyliśmy zjazd. Poważnie mówiąc, początkującym dość trudno
uzyskać płynne podawanie liny w czasie zjazdu. Tę umiejętność trzeba po prostu opanować. Trochę
łagodzi tę niedogodność kształt i grubość przekroju karabinka. Im większy i grubszy, tym lepszy.
Jak w życiu.
Reasumując: płytka i kubek spełniają w sposób zadowalający oczekiwania od strony
użytkowej. Są proste w obsłudze, nie wymagają specjalnych umiejętności. Właściwe użytkowanie
wymusza sam kształt przyrządu.
Polski Związek Alpinizmu – Taternik (1992/2)
Na wyspach brytyjskich króluje indywidualność. Może dlatego narodził się tam przyrząd
zwany RAPTOREM (moda na Spielberga?). Według opisu czasopisma CLIMBING jest on sexy?l
A jaki drogi! Zalety? Nieźle się nazywa, miękko przepuszcza linę - pod warunkiem, że uda się nam
ją od strzału wepchnąć. Są niejakie trudności z linami o grubości powyżej 10 mm. Bardzo dobrze
spisuje się na linach pojedynczych i podwójnych niezależnie od stanu liny. Posiada pewną
niedogodność - kosztuje 30$.
Prostszym patentem przypominającym dawną płytkę firmy KONG jest płytka Yatesa. Tu
oszczędność formy jest zaletą. Płytka posiada małe kąty przegięcia i bardzo delikatnie traktuje linę
przy zjeździe. Kombinacja karabinków blokujących powoduje, że można wykonywać zjazd z
minimalnym przyłożeniem siły hamującej. Yates niewiele waży - w połączeniu z karabinkiem typu
HMS tworzy alternatywę noszenia dwóch przyrządów do zjazdu i asekuracji. Pod warunkiem, że
węzeł zwany półwyblinką jest naszym ulubionym przyrządem do asekuracji.
Posiadanie przyrządu samoblokującego jest pewną nowością w szarzyźnie wspinaczki
codziennej. Ułatwia na pewno życie wspinacza. Stopień skomplikowania budowy uzależniony jest
od przeznaczenia.
Bardzo uniwersalne GRIGRI posiada oprócz stu różnych zalet zasadnicze wady: wagę, cenę i to że
pracuje tylko na pojedynczej linie. Istnieje tajemny sposób „motania" dwóch lin do tego przyrządu,
ale nie wiadomo czy Ferdynand Petzl pokazałby to bezbłędnie na pokazie marketingowym. Serio
mówiąc, zalety GRIGRI docenią wspinacze ceniący sobie komfort i wygodę w asekurowaniu i
zjeżdżaniu oraz... pracujący na robotach wysokościowych.
Polski Związek Alpinizmu – Taternik (1992/2)
Patent firmy WILD COUNTRY zwany SRC (Single Rope Controller) jest pewnym kompromisem
pomiędzy kubkiem a GRIGRI. Przy czym posiadanie i używanie go świadczy o mocy tego kto SRC
używa. Podawanie liny jest pracą porównywalną z pompowaniem opony samochodowej małą
pompką od roweru. Używać go można do zjazdu tylko na pojedynczej linie. Największą wadą jest
to, że można założyć SRC na linę w sposób niewłaściwy - przy obciążeniu możemy oddalić się z
okrzykiem: „Banzail", oczywiście jeżeli chcemy komuś zaimponować.
Trzecim przyrządem samoblokującym, który opiszę, jest LOGIC firmy CASSIN. Zacytuję
czasopismo CLIMBING:
„...idea dobra, pomysł właściwy, ale brak zakończenia". Skąd my to znamy? Przyrząd prosty
w wyglądzie daje nadzieję na trafny wybór, ale przysparza sporo problemów. Jest nieporęczny dla
mańkutów. Łatwo w nim zablokować linę - co gorsza nie w tej chwili o którą nam chodzi i jak to
zwykle bywa, trudno zablokować linę, gdy tego potrzebujemy. Winę za to ponosi niestabilność
przyrządu z wpiętą do niego liną. Należy dokładnie układać ręce prowadząc asekurację. Nie nadaje
sie do zjazdów. Pracuje na pojedynczej linie.
Płytka przewodnicka lub GI-GI - pod tymi określeniami kryje się dość ciekawy przyrząd do
asekurowania na górnym stanowisku podchodzących z dołu. Umożliwia asekurację na oddzielnych
żyłach i przy odrobinie wprawy umożliwia ściąganie dwóch partnerów jednocześnie, nawet gdy
poruszają się różnym tempem. Łatwość zablokowania liny to atut, ale i problem, dlatego należy
przećwiczyć patent z kontrolowanym odblokowaniem liny na „sucho" celem uniknięcia
rozczarowania w górach, że coś nam nie idzie.
A więc kubki w dłoń! (lub inne patenty) i asekurujmy się należycie. Przyrząd nie myśli za
nas. To my mamy myśleć. To naprawdę nie boli.
Zdjęcia: CLIMBING, opracowano na podstawie IM by PETZL, czasopisma CLIMBING.
Dariusz Porada – instruktor taternictwa PZA,
instruktor wspinaczki sportowej i wysokogórskiej
Polski Związek Alpinizmu – Taternik (1992/2)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl