27.One Day, Za Zakrętem

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
OS. One Day, One RoomWielkie płatki niegu cicho sypały na sporej wielkoci parking. Zima, która stała się faktem dnia poprzedniego, rozpętała się na dobre, praktycznie paraliżujšc życie na Zachodnim Podbeskidziu. Stwierdzenie klęska żywiołowa było by wprawdzie przesadšale tylko niewielkš.Biały puch skrzypiał pod nogami, podczas gdy postać odziana w damski płaszcz wbiegała po liskich schodach.Nie polizgnęła się, dotarła do rozsuwanych drzwi.Istnš paranojš było by upać pod Szpitalem Wojewódzkim w Bielsku-Białej- błagam paniš. Muszę się z nim zobaczyć, chociaż dowiedzieć się, czy on - jej głos załamał się. Tylko błagalnie wlepione w portierkę oczy sugerowały dalszš częć wypowiedzi.- Przykro mi odparła kobieta z portierni My mamy tutaj przepisy, których musimy przestrzegać. Nie należy pani do rodziny, żadnego udzielania informacji o stanie zdrowia czy mierci.Oczy młodej, około 17,18-letniej dziewczyny zawilgotniały jeszcze mocniej.Urzędniczka nie była bez serca.- Z czego go tutaj przywieli? zapytała cicho, rozglšdajšc się bacznie.- Wypadek samochodowy. odparła krótko dziewczyna. W jej oczach znów pojawiła się nadzieja.Portierka zmierzyła jš wzrokiem. Dziewczynę z całš pewnociš można było okrelić słowem piękna, markowy, czerwony płaszcz i eleganckie, skórzane kozaki dopełniały obrazu.Starsza kobieta pracujšca jako portierka w szpitalu była pewna. Dziewczyna z całš pewnociš przyjechała odwiedzić tego młodzieńca. W końcu, za takš partiš- Proszę sprawdzić w pokoju 34 stwierdziła półgłosem O ile paniš tam wpuszczš.Kruczoczarna pięknoć momentalnie ruszyła w kierunku windy. Portierka usłyszała jeszcze tylko:- Dziękuję nawet nie wie pani, ile to dla mnie znaczyMknęła korytarzem, czujšc wręcz wzbierajšcš w jej sercu nadzieję. Obraz Mateusza wycišganego z wraku swojego samochodu, jęk syreny pogotowia- Kocham go stwierdziła w duchu - Teraz jestem tego pewna. Nie zniosła bym wiadomoci, gdybym nie zdšżyła mu tego powiedzieć, a onzginšł.- Ale żyje! zapewniła samš siebie Jest w sali, czyli musiał przeżyćOstrożnie pchnęła drzwi pod numerem 34, by znaleć się w przestronnym, bogato urzšdzonym pokoju, z jednym łóżkiemi stanšć jak wryta.Chłopak leżšcy na szpitalnym łóżku z pewnociš był przystojny.Z pewnociš był brunetem.I z pewnociš ubierał się tak elegancko, jak Mat.Ale z pewnociš to nie był Mat.Młodzieniec, zaskoczony, uniósł głowę znad laptopa, i wlepił w niš swoje oczy.Bystre. Intensywnie bršzowe.Poczuła, że oblewa się rumieńcem. Zdobyła się tylko na ciche:- Przepraszam chyba pomyliłamChłopak nie odrywał od niej wzroku. Cały czas wpatrywał się prosto w jej oczy, jeszcze dobitniej uwiadamiajšc Alicji, że wtargnęła do nie tego pokoju, do którego miała.- Nie szkodzi. odezwał się chłopak, umiechajšc się.I nie przestajšc patrzeć jej prosto w oczy.- Czy nie wiesz - zdobyła się wreszcie na odwagę - szukam chłopaka, którego przywieziono tutaj wczoraj z wypadku samochodowegoMłodzieniec zauważalnie posmutniał, a jego spojrzenie powędrowało gdzie w bok, na cianę.- Sala numer 40 stwierdził cicho, choć wyranie Proszę tam sprawdzić- Dziękuję umiechnęła się blado, wycofujšc z sali Jeszcze raz przepraszam, że zakłóciłam panu- Nie powiedział chłopak Proszę, nie przepraszaj i czy gdy wrócisz już od tego nieszczęnika, który i tak jest nieprzytomny czy zechciałaby - ponownie, spojrzał jej prosto w oczy. Błagalnie. - chociaż na chwilę odwiedzić i mnie?Zamarła na krótkš chwilę.Teoretycznie, nie znała tego chłopaka. Po co miała by- Tak odparła szybko, unikajšc kontaktu wzrokowego.I uciekła z sali.- Po co się zgodziłam?! pomylała jeszcze, mknšc w kierunku sali 40- Pyta panienka o stan - starszy doktor zawahał się Cóż, pani brat, on - przerwał, nie umiejšc wymylić odpowiedniego łgarstwa.Alicja wyczytała niepewnoć z jego oczu. Podanie się za siostrę Mateusza było jedynym sposobem, aby dowiedzieć się czegokolwiek o jego stanie zdrowia.Chociaż sama widziała, że był beznadziejny.- Proszę szczerze stwierdziła.- Wprowadzilimy go w stan pišczki farmakologicznej wydusił wreszcie z siebie doktor W szpitalu odzyskał na krótkš chwilę przytomnoć, ale- Ale?- musielimy go upić.Alicja spojrzała na lekarza, zdziwiona.- Nawet nie wyobraża sobie panienka powiedział Jakim bólem jest złamanie kończyny górnej, połšczone z zerwaniem cięgien, wišzadeł i mięni. Rozległe obrażenia wewnętrzne, obie kończyny dolne złamane, tożsamo z żebrami, uszkodzenia czaszki, podejrzewamy uszkodzenia mózgu- Jakie jakie sš rokowania? zapytała cicho.- Stan jest stabilny podrapał się w głowę lekarz Ale nie wiemy jeszcze, jak mocno uszkodzony został układ nerwowy. Nawet jeli od tej strony będzie zdolny do życia, nie możemy obiecać, że odzyska sprawnoć ruchowš. To i tak cud, że że w ogóle to przeżył.- Kiedy on odzyska przytomnoć? jej oczy zrobiły się wilgotne.Doktor pokręcił głowš.- To wszystko zależy. Musimy mieć gotowš diagnozę, znać obrażenia to może potrwać. Nie potrafię panience odpowiedzieć- Dziękuję odparła głucho, i ruszyła do wyjcia.Obraz Mateusza wyrył się jej w pamięci.Sala pełna innych chorych. Pikanie urzšdzeń. Charakterystyczny zapach szpitala.Zapach umierania.I Mat.Jego twarz, z długš ranš, biegnšcš po prawym policzkuBrak jakiejkolwiek reakcji, przeszło godzina spędzona przy jego łóżku, obserwujšc tylko ledwo zauważalne poruszanie się klatki piersiowejChciała spojrzeć w jego oczy. Poszukać w nich tego, co widziała tam kilka lat temu.Czego, czego wtedy nie rozumiała. Czego nie doceniła.Minęła jednš z sal, i raptownie się zatrzymała.Numer 34.Odwróciła się na pięcie, i pchnęła lekko drzwi.- Po co? zapytał jš wewnętrzny głos Czy rzucona nieznajomemu na odchodnym obietnica jest dla mnie aż tak ważna?!A może to dla jego- Nie wierzyłem, że przyjdziesz umiechnšł się promiennie, widzšc jš.dla jego oczu?- Obiecałam odpowiedziała, sama lekko się umiechajšc.Co mnie cišgnęło do tego człowieka? Co ja robię?- Wybaczy pani, że się nie przedstawiłem zaczšł zgodnie z konwenansem Ale widok tak pięknej- Alicja przerwała mu, wycišgajšc doń rękę.Zaskoczył jš.Ujšł jej dłoń, i delikatnie ucałował.- Konrad stwierdził cichoZa oknem panował spokój. W tej dzielnicy miasta, hałas był rzeczš praktycznie nie występujšcš.Honda NSX i Nissan 370Z zaparkowane pod domem również nie budziły niczyjego zaskoczenia.Tożsamo ogromny, ze smakiem urzšdzony dom.Wszystko w normie, jak przystało na najbogatszš dzielnicę Tokio.- Kto jej to powie? zapytał cicho Koichi, zatrzymujšc się w pół kroku od drzwi do pokoju.- Ty odparł Haruki Tobie przekazał tš wiadomoć Paweł-sama, więc do ciebie należy obowišzek poinformowania jej. Ja nie mam zamiaru- To twoja dziewczyna stwierdził kwano Koichi.Haruki milczał dłuższš chwilę.- Gdyby Mateusz tu był odparł wreszcie Rzuciła by mnš, nim zdšżyłbym mrugnšć. Co, co uważalimy za wakacyjny romans, okazało się w każdym razie, ze mnš jest tylko dla uniknięcia samotnoci. Jak więc sam widzisz- Nie bšd ciotš uciszył przyjaciela Koichi Udowodnij jej, że na niš zasługujesz! Lata za tobš pół Tokio, słyniesz jako jeden z najlepszych kierowców w prefekturze, a nie umiesz sobie poradzić z jednš dziewczynš? Co z ciebie za facet!?Haruki nie odpowiedział. Zastukał do drzwi, i nacisnšł klamkę.- Fumi stwierdził od progu Musimy ci co powiedziećNa wielkim monitorze ciekłokrystalicznym, pierwszym elemencie pokoju, na który padał wzrok wchodzšcych, otwarta była strona internetowa. Jej twórca, przewidujšc widocznie, że tematykš interesować się będš również osoby spoza jego rodzimego kraju, przezornie umieszczał notki również w języku angielskim. Nagłówek prezentował białš Mazdę RX7 FC, cišgnšcš za sobš tumany dymu, a napis głosił dumnie Rays JDM Life.- Już wiem odpowiedział mu cicho zapłakany głos Nawet tutaj o tym informujšSpojrzenie Harukiego spoczęło na notce, dodanej raptem wczoraj.Serpentyny and LBK duel ends with fatal crash.Zdjęcie, dodane poniżej, przedstawiało zawinięte na drzewie jasnobłękitne coupe. Wóz, trzeba było przyznać, wyglšdał strasznie.- Autor odpisał mi kilka minut temu nie było go tam, ale informacje sš z pierwszej ręki - załkała Fumi To jego auto! Mateusz, on Mat nie- Żyje stwierdził Haruki, silšc się na spokojny ton Paweł-sama rozmawiał dzisiaj z jego ojcem. Jest w ciężkim stanie, nieprzytomny, ale żyje. Nie musisz tak rozpaczać.Fumi momentalnie uspokoiła się, i spojrzała mu głęboko w oczy.- W takim razie powiedziała Skoro przeżył, to czas, aby dopełnił obietnicy.Haruki spucił wzrok, i milczał, rozważajšc. Poruszała ten temat wielokrotnie, od końca wakacji i wyjazdu tego Polaka, zanim jeszcze nawet zostali parš. Za każdym razem udawało się mu jš zbyć. Ale tym razemZłowiła jego ukradkowe spojrzenie, i stwierdziła ciepło:- Zrób to najlepiej, jak potrafisz. Zrób to dla mnie.A więc tak grasz, pomylał Haruki. W takim razie i ja pokażę ci, czego nauczyła mnie wizyta tego Polaka. I ja zagram va banque.- Zrobię to rzekł Ale nie dla niego. Dla ciebie. Aby wreszcie uwierzyła, że kocham cię do szaleństwa, i zawsze będę- Wiem o tym przerwała mu Wiem o tym doskonale. Kochasz mnie tak mocno, jak ja Mateusza.Haruki zamilkł, czujšc jednoczenie, jak bolesny zadzior wbija mu się prosto w serce.- Jestemy jednak razem dodała po chwili Fumi I będziemy tak długo, jak tylko zapragniesz. Z faktem, że jest kto oprócz ciebie, kto, kogo zapewne już nigdy nie ujrzę musisz się po prostu pogodzić.Nie odpowiedział. Kiwnšł głowš na znak zrozumienia, odwrócił się w stronę drzwi, i wyszed... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • charloteee.keep.pl